Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
Chyba
Spałam trochę ponad 5 godzin na 3 raty Sis dotarła na lotnisko więc stres minął kurde a ja zaraz zasnę na siedząco

:jr, jeśli Cię to pocieszy to zmarnowałam dzisiaj godzinę którą mogłam przespać
Ostatnio edytowany: 2017-10-12 10:25:27

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Fajnie, że dotarła bez problemów

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
Aż się sama zdziwiła
Ale to dlatego, że posłuchała rady mądrzejszego, w tym przypadku wychodzi że Ciebie Ustaliłyśmy, że jeśli nie będzie opóźnienia to pojedzie na Zachodnią i tak zrobiła. I kazała Ci podziękować też od niej

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Nie ma za co, lubię pomagać ludziom

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Wrzucę Wam zajawkę nowego Detektywa

W kilku przypadkach mężczyzna idiocieje. Traci zdolność logicznego myślenia, przestaje zauważać oczywiste sygnały, nie dostrzega prostych wskazówek i ignoruje rady przyjaciół. Najczęściej dzieje się to pod wpływem promili, kończy kilkoma siniakami, czasem wybitym zębem… Wszyscy to przechodziliśmy. Każdy facet, no, może prawie każdy, jest w stanie przywołać takie zdarzenia ze swojego życiorysu. Takie sytuacje nie są tragiczne w skutkach. Od jutra nie piję do następnej okazji. Sprawa ma się zupełnie inaczej jeśli do gry wkracza kobieta. I muszę wam powiedzieć, że nie byle jaka kobieta.
Piątek jak piątek. Kilka piw, partyjka pokera z miejscowymi szulerami, może jeden lub osiem głębszych, dla poprawy parszywego samopoczucia, malutka nadzieja, że będzie komu dać w mordę. Zwykły wieczór. Do czasu. Stałem przy kontuarze czekając na kolejną kolejkę paskudnie rozwodnionego napoju, kiedy nagle rozmowy w barze zamarły. Zapanowała dziwna cisza. Odwróciłem się w stronę drzwi i ujrzałem bóstwo w czystej postaci. Powiecie, że przesadzam, że wyliniały amant każdą atrakcyjną panienkę uważa za zwierzynę łowną. To nie tak. Cudo, które objawiło się naszym strudzonym piciem fizjonomiom, równało się z pięknem dzieł Michała Anioła. Nogi zgrabne jak strofy zdolnego poety, piersi, które zdawały się wołać „hej, idealnie pasujemy do twoich dłoni, chodź, spróbuj”, twarz niewiniątka, za to oczy tak czarne, że zapewne nie jeden facet na ich widok postawił swój prywatny szyb naftowy. Ideał. I ten ideał zdawał się nie zauważać nikogo innego poza mną.
- Mister, postawisz mi drinka? – Zapytała z nietutejszym akcentem, tak typowym dla rodaków, którzy posiedzieli trochę za oceanem.
- Jasne, skarbie. Czym się trujesz? – Odparłem i skinąłem w stronę barmana.
- Gin z tonikiem, bez lodu.
Zamówienie zmaterializowało się niemal natychmiast. Dla siebie wziąłem kieliszek najlepszej wódki i wzmocniłem nim kaprawe piwo. Jej oczy zrobiły się jeszcze większe.
- Nie przejmuj się, tutejsze metody rozwiązywania problemów. – Usprawiedliwiłem zrobienie sobie drinka. – Nie jesteś miejscowa, nie mieliśmy dotąd okazji.
- Och, nie. Ja dopiero tu przyjechałam z Ameryki. You know, byłam tam ponad dwadzieścia lat. My parents, rodzice, mieszkali tu w Mońki dawno temu i wyjechali jak ja byłam jeszcze litlle girl.
Oczywiście, jak wiecie, ludzie z Moniek dzielą się na trzy zasadnicze grupy. Są w Stanach, byli w Stanach albo dopiero tam będą. Tu miałem przedstawicielkę tej drugiej grupy.
- A teraz wróciłaś. I co tak piękna kobieta jak ty, robi w miejscu tak obskurnym jak to tutaj?
- Nic specjalnego, wiesz, ja przyszłam napić się drinka. To have some fun dzisiaj wieczór. Wiesz, ja tu jestem kompletnie sama w city.



Będzie się działo

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

m_niebieski
m_niebieski - Woził Niemca dla statusu · 6 lat temu
Kontynuuj, nie grzej starego wyliniałego amanta

--
Mój nick bardziej naukowo brzmi tak m_heksacyjanożelazian(II) potasu żelaza(III) TU ŹRÓDŁO

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Nawet miałem w planach trochę w pracy popisać, ale niespodziewanie dużo rzeczy się zadziało Ale to nic, bo we łbie sobie dalej układam

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu
, dajesz

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Nie mam tu warunków, ciągle ktoś czegoś chce

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
My też czegoś chcemy

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu
Ja tak w sumie to mogłabym chcieć nieustannie

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
To ja się zajmę czymś konstruktywnym Tylko zapalę

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
o kurwa, ułożyłem tak do bólu sztampowe zdanie, że aż mi w brzuchu zaburczało z radości Uwaga, idzie:

Alkohol i rozpalone serce zaczynały współgrać w rytmie starego jak świat tanga.

Kurtyna

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
Zakrztusiłam się

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Przepraszam

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Dobra, skończyłem. Bez korekty, wersja na gorąco dla Was

Biznes Barbie (część pierwsza).

W kilku przypadkach mężczyzna idiocieje. Traci zdolność logicznego myślenia, przestaje zauważać oczywiste sygnały, nie dostrzega prostych wskazówek i ignoruje rady przyjaciół. Najczęściej dzieje się to pod wpływem promili, kończy kilkoma siniakami, czasem wybitym zębem… Wszyscy to przechodziliśmy. Każdy facet, no, może prawie każdy, jest w stanie przywołać takie zdarzenia ze swojego życiorysu. Takie sytuacje nie są tragiczne w skutkach. Od jutra nie piję do następnej okazji. Sprawa ma się zupełnie inaczej jeśli do gry wkracza kobieta. I muszę wam powiedzieć, że nie byle jaka kobieta.
Piątek jak piątek. Kilka piw, partyjka pokera z miejscowymi szulerami, może jeden lub osiem głębszych, dla poprawy parszywego samopoczucia, malutka nadzieja, że będzie komu dać w mordę. Zwykły wieczór. Do czasu. Stałem przy kontuarze czekając na kolejną kolejkę paskudnie rozwodnionego napoju, kiedy nagle rozmowy w barze zamarły. Zapanowała dziwna cisza. Odwróciłem się w stronę drzwi i ujrzałem bóstwo w czystej postaci. Powiecie, że przesadzam, że wyliniały amant każdą atrakcyjną panienkę uważa za zwierzynę łowną. To nie tak. Cudo, które objawiło się naszym strudzonym piciem fizjonomiom, równało się z pięknem dzieł Michała Anioła. Nogi zgrabne jak strofy zdolnego poety, piersi, które zdawały się wołać „hej, idealnie pasujemy do twoich dłoni, chodź, spróbuj”, twarz niewiniątka, za to oczy tak czarne, że zapewne nie jeden facet na ich widok postawił swój prywatny szyb naftowy. Ideał. I ten ideał zdawał się nie zauważać nikogo innego poza mną.
- Mister, postawisz mi drinka? – Zapytała z nietutejszym akcentem, tak typowym dla rodaków, którzy posiedzieli trochę za oceanem.
- Jasne, skarbie. Czym się trujesz? – Odparłem i skinąłem w stronę barmana.
- Gin z tonikiem, bez lodu.
Zamówienie zmaterializowało się niemal natychmiast. Dla siebie wziąłem kieliszek najlepszej wódki i wzmocniłem nim kaprawe piwo. Jej oczy zrobiły się jeszcze większe.
- Nie przejmuj się, tutejsze metody rozwiązywania problemów. – Usprawiedliwiłem zrobienie sobie drinka. – Nie jesteś miejscowa, nie mieliśmy dotąd okazji.
- Och, nie. Ja dopiero tu przyjechałam z Ameryki. You know, byłam tam ponad dwadzieścia lat. My parents, rodzice, mieszkali tu w Mońki dawno temu i wyjechali jak ja byłam jeszcze litlle girl.
Oczywiście, jak wiecie, ludzie z Moniek dzielą się na trzy zasadnicze grupy. Są w Stanach, byli w Stanach albo dopiero tam będą. Tu miałem przedstawicielkę tej drugiej grupy.
- A teraz wróciłaś. I co tak piękna kobieta jak ty, robi w miejscu tak obskurnym jak to tutaj?
- Nic specjalnego, wiesz, ja przyszłam napić się drinka. To have some fun dzisiaj wieczór. Wiesz, ja tu jestem kompletnie sama w city. Nikogo nie znam, nikogo tu nie pamiętam.
- Z przyjemnością dotrzymam Ci towarzystwa. – Szarmancko ująłem i ucałowałem jej dłoń. W dotyku aksamitną, to chyba oczywiste.
- Jesteś uprzejmy, to jest nice. Mam na imię Barbie.
Uniosłem brwi.
- Och, nie jak ta doll, lalka – tłumaczyła. – It’s like zdrobnienie, oni tam w Ameryce nie znają Baśki, a ja jestem Barbra, Barbara po polsku.
- Jasne, ja jestem prywatnym detektywem.
- Private Detective? Niesamowite. To chyba interesujące zajęcie?
- Czasem jest ciekawie. Codzienność niekiedy lubi zaskoczyć człowieka.
- Dużo tu się dzieje w Mońki?
- To z pozoru senne miasteczko, ale jak każde, ma swoje tajemnice. Mieszkańcy nie zawsze sobie z nimi radzą i wtedy przychodzą do mnie. Ja tylko pomagam.
- U nas w Stanach, jest mnóstwo private detectives , ale ja nigdy żadnego nie poznałam.
- Cieszę się, że jestem tym pierwszym. – Postarałem się o lekki uśmiech, ale chyba wyszło średnio. Ta kobieta zaczynała mnie poważnie onieśmielać.
Rozmawialiśmy jakąś godzinę. Barbie opowiadała o swoim życiu w USA. O tym jak dorastała, o znajomych, kolegach. Nazywając rzeczy po imieniu, rozmawialiśmy o zupełnie nieistotnych pierdołach. Tyle że w każdym wypowiadanym przez nią słowie, w każdym dźwięku, każdym drgnieniu jej ciała było coś, co nie pozwalało mi oderwać od niej wzroku. O tak, ta pani zaczynała usidlać pewnego detektywa. Nie wiedziałem czy robi to celowo, czy to naturalne. Każdy jej gest wydawał się perfekcyjny.
- Bardzo Cię przepraszam, ale muszę na chwilkę wyjść przypudrować nosek. – Mrugnęła zalotnie i oddaliła się w stronę wychodka.
Sytuację od razy wykorzystał podchmielony Tyczka, który migiem pojawił się przy moim stoliku.
- Eee, Kapelusz, niezłą panienkę przygruchałeś. No, no. Chłopaki zachwyceni. – Podśmiewał się chłopak.
- Tyczka, spierdalaj. Ja tylko dotrzymuję damie towarzystwa. – O dziwo, byłem troszkę speszony.
- No, nie denerwuje się przecież. Ja po przyjacielsku. Mów, co to za jedna?
- Barbie, znaczy Barbara. Ponoć mieszkała tu i dawno temu wyjechała do Stanów.
- To możliwe, wisz przeciż jak u nas.
- Wiem, wiem.
- Będzie rwanie, Kapelusz?
- Już prosiłem żebyś się gonił. Nie dotarło? – Tyczka zaczynał mnie jednak wkurzać. Alkohol i rozpalone serce zaczynały współgrać w rytmie starego jak świat tanga. Jeśli emocje były kierowane w stronę kobiety, wszystko ok. Jeśli na drodze stawał jakiś facet, mogło się skończyć mordobiciem. Na szczęście Tyczka odpuścił, a Barbie wróciła z toalety.
- Kim jest twój kolega? – Zapytała tym swoim przecudnym głosem.
- Mój kolega nazywa się Tyczka i właśnie sobie idzie. Prawda, kolego? – To ostatnie słowo mocno podkreśliłem.
- A pewno, tylko się przywitam. Uszanował – zwrócił się do Barbie. – Jestem Tyczka Marcin, dla przyjaciół Tyczka.
- Thi-tchka?
- Nie, nie. Tyczka. Po prostu.
- Dobra, dobra, Thi-tchka, coś ci się kufel opróżnił. Może wybrałbyś się do szynkwasu i został tam jakiś czas?
- What is szynkwas? – Dziewczyna zapytała ze zdziwieniem.
- Lada barowa. Ewidentnie Tyczki tam brakuje.
- Och, teraz rozumiem. Ty go tam wysyłasz, żeby my sami tu zostaną. Nieładnie, detektywie – z udawaną złością pogroziła mi palcem. – My mamy przecież całą night przed sobą.
Zrobiło mi się duszno. Język wysechł, więc czym prędzej zaspokoiłem gardło potężnym łykiem. Czyżby dziewczyna planowała coś więcej, niż tylko drinka z nieznajomym? Taką miałem w sumie nadzieję. Zaproponowałem wyjście na papierosa.
Stanęliśmy przed lokalem i przypaliłem damulce fajkę. Zaciągnęła się głęboko i spojrzała w nocne niebo.
- Macie tu beautiful sky, cudowne gwiazdy.
Nie bardzo wiedziałem co odpowiedzieć. Nie czułem się mocny we flirtowaniu. A przynajmniej nie przy niej. Gdyby chodziło o pierwszą lepszą panienkę z baru, to pewnie. Ale Barbie… Przytaknąłem dla porządku i również wpatrzyłem się w niebo. Papieros zazwyczaj dodawał mi pewności siebie, a teraz? Stałem i nie wiedziałem co powiedzieć. Ona przerwała ciszę.
- Wiesz, detective. Ja tu nie przyjechałam tylko dla zabawy.
Oho, wracamy na ziemię. A było już tak pięknie.
- Moi rodzice w States zmarli niedawno. Zostało mi po nich troszkę money, nie jakaś fortuna, ale na początek wystarczy.
- Początek czego?
- Business, głupku, a o czym myślałeś?
- O niczym konkretnym – przyznałem. To nie do końca prawda, muszę wyznać, że myślałem o jej cyckach. Wiem, nie przystoi. Ale zrozumcie.
- Znam taką sieć sklepów w USA, One Dollar Shop. Wymyśliłam, że otworzę takie coś tutaj, w Mońki.
- W Mońkach – wtrąciłem.
- Ach tak, odmiana. Ciągle zapominam. Tak, w Mońkach. Wszystko za dolara.
- Za trzy sześćdziesiąt?
- Przysłowiowego, wszystko po cztery złote.
- Są tacy, co mają sklep wszystko za złotówkę.
- I know, robiłam research. Wcale nie mają wszystkiego za złotówkę. U mnie będzie inaczej. Jedna cena na wszystkie towary. Nie potrzebuję mieć wszystkiego dużo. Chcę na spokojnie sobie prowadzić business i niczym się nie przejmować.
- Z podobnych przyczyn przeniosłem się do tego miasta.
- Jak to?
- Potrzebowałem spokoju i nowego startu. Tu się udało, więc wierzę, że i tobie się uda, Barbie. – Ktoś tu zaczynał odzyskiwać rezon. – A teraz może wrócimy do środka i wypijemy coś jeszcze?
- Okay, Detective. Prowadź.
Weszliśmy do środka. Atmosfera nieco już gęstniała, chłopcy zdawali się szukać rozrywek fizycznych. Do niczego jeszcze nie doszło, ale pijackie uśmiechy i pokrzykiwania sugerowały, że zabawa wchodzi w kolejną fazę. To nie było dobre miejsce dla takiej damy. Barbie jednak nie myślała o tych ochlapusach.
- Potańczyłabym. Jest tu jakaś muzyka?
- Była kiedyś szafa grająca. Niestety, niejaki Korniszon rozbił ją głową i już nie działa. A właściwie, ktoś rozbił ją głową Korniszona. Tak czy inaczej, niezbyt.
Okazja do zbliżenia ciał uciekała. Kurwa mać. Jeden taniec. Coś przyszło mi do głowy.
- Zaczekaj sekundkę, skarbie.
Podszedłem do barmana. Stary Kapsel, bo tak na niego wołaliśmy, udawał, że czyści kufle.
- Polać, Kapelusz?
- Polać, ale ja nie o tym. Słuchaj Kapsel, masz tu podwieszony taki stary telewizor, a na dachu antenę satelitarną.
- Nu mam, i co z tego?
- Działa to gówno?
- Ni gówno, tylko klasyk.
- Dobra, klasyk. Działa?
- Nu, czasem działa, czasem ni. Zależy jak wiatr wieje. Jak od Białego, to mam dużo programów, jak od Ełku, to niwiele.
Miejcie litość.
- A dzisiaj?
- A dzisiaj to nie wim jak wieje. W środku siedzę.
Pieprzony filozof.
- Lekko wieje, nie wiem skąd.
- Nu, to trza by sprawdzić. Mecz jakiś?
- Żaden tam, kurwa, mecz. Masz jakieś kanały muzyczne?
- Jakie?
- Muzyczne, kurwa mać. – Przestawałem nad sobą panować.
- Nu, to też trza by sprawdzić.
- Mógłbyś się tym zająć? – Cedziłem przez zęby.
- Nu, mógłbym. Czemu ni?
Włączył wreszcie pudło. Zaśnieżyło, ale stuknął od spodu kijem i obraz się poprawił. Leciał jakiś serial. Po barze przeszedł szmer niezadowolenia. Ktoś krzyknął żeby wyłączyć to gówno, ktoś rozbił szklankę. Barman niewzruszony przełączał programy. Wreszcie trafił na kanał z muzyką. Leciały klasyki lat osiemdziesiątych. Cudownie. Wróciłem do stolika.
- Barbie, zaszczycisz mnie tańcem?
- Och, with pleasure, Detective.
Wzięliśmy się za ręce i wyszliśmy na środek baru. Nie zważałem na pogwizdywania i sprośne uwagi kamratów od szklanki. Teraz liczyła się tylko ona. Ona i ta chwila, w której poczułem jej ciało. Oszalałem. Wirowaliśmy w tańcu, nieświadomi okalającego nas świata. Nic nie miało znaczenia. Nawet obskurność lokalu nie robiła różnicy. Równie dobrze moglibyśmy być na parkiecie wystawnej sali bankietowej. Tonąłem w tej kobiecie. Rzeczywistość zmieniała się w rozciągnięte kolory. Tylko ona pozostawała wyraźna. Wyraźna i w moich ramionach. Do czasu. Jakiś pijany głupek przytoczył się i wpadł na nas, niemal przewracając Barbie.
- O ty kurwa twoja mać. – Rzuciłem w stronę nawalonego łachmaniarza.
- Nu, a co tak sam dla siebie dziewczynę, da potańczyć.
- Da i to zaraz, ale w ryja. I to tak, że się kopytami nakryjesz, łajzo jedna. – Byłem gotów zabijać. Gnój przerwał coś, czego nie powinien był nawet dotykać.
Odepchnąłem go i pomogłem Barbie wstać. Odprowadziłem ją do stolika.
- Zaraz wrócę. Mam coś do załatwienia.
- Och, nie trzeba, daj spokój. – Wyglądała na lekko oszołomioną.
- Nie. Pewnych spraw nie można zostawić. Przyjechałaś żyć w Mońkach. Takie jest nasze życie. – Pocałowałem ją lekko w policzek i wróciłem do gnojka.
- Chciałeś zatańczyć? No to, kurwa, zatańczymy.
Złapałem go za koszulę i cisnąłem o ścianę. Poleciał niemal bezwładnie popychając przy okazji kilku innych gości lokalu. I tak jak niewiele potrzeba by podpalić las, równie niewiele potrzeba by rozegrał się znany scenariusz. Tym razem nie miałem w nim uczestniczyć. Podszedłem tylko do sprawcy zamieszania i wymierzyłem mu solidnego haka w żołądek. Dalsza awantura mnie nie interesowała.
Podszedłem do dziewczyny.
- Chodź, Barbie, opuszczamy ten przybytek. Tu już dzisiaj nic ciekawego nie będzie.
Ciekawego dla niej, gwoli ścisłości. Awanturka zapewne szykowała się całkiem przyjemna. Nie tej nocy. Tej nocy miałem inną grę do rozegrania. Przy głównej ulicy próbowaliśmy złapać taksówkę zataczając się i śmiejąc w niebogłosy. Fakt, że to Mońki i lekko po północy utrudniał zadanie. Nie przejmowaliśmy się tym zbytnio. Zatrzymała się w moim zajeździe, wydawało mi się to uśmiechem losu.
Już w pokoju zdarliśmy z siebie ubrania i rzuciliśmy się na łóżko. Dalszych scen nie będę opowiadał, bo to nie wasz zafajdany interes. A ja nie lubię się chwalić.
Rankiem obudziłem się szczęśliwy i spełniony. U mojego boku leżała piękna kobieta. Nie miałem kaca. Wydawało się, że już lepiej być nie może.
Mój Boże, jak ja niewiele wtedy wiedziałem…





--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Postaram się żeby było warto czekać

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 6 lat temu
dobre Nie wiem tylko czemu mam wrażenie że Barbie to Femme Fatale i Detektyw będzie mocno żałował że ją poznał...


--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Też nie wiem czemu

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu


--
chodzenie po bagnach wciąga :)

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
Super
Tym razem nic nie jadłam ani nie piłam podczas czytania
A mam swoją Barbie, w sensie jest tak sztuczna, nie że Barbara. Do swojego męża Pawła mówi Pablo Rozśmiesza mnie to za każdym razem gdy to słyszę
Ostatnio edytowany: 2017-10-13 12:03:36

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Brałem jeszcze pod uwagę imię Lola, ale szybko uświadomiłem sobie:


I jakoś tak nie pasowało

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
Nie, nie, Barbie lepsza

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu
Lepsza

Coś wam opowiem. Jak wracałam dziś do domu (szef okazał się być miły i powiedział mi przed 14, że jak chcę to mogę już zacząć weekend - lubię go czasem ), to w pociągu siedziała sobie kobieta. Niepozorna, ot taka, obok których można przejść i nie zauważyć. Jako że piątek, pociąg był zapełniony, ludzie już zajmowali miejsca stojące. I obok tej niepozornej stanęła taka pani (schludna i dość elegancka, 70+) i spokojnie sobie stała. A niepozorna jak nie wrzaśnie "proszę się odsunąć, zaburza pani moją przestrzeń osobistą! Chucha pani na mnie!"
Ta starsza kobieta zapytała "ale do mnie pani mówi? Przecież ja tylko stoję, tutaj wolno stać"
"nie wolno! Chucha pani na mnie! Szatan przez panią chucha!"
Ludzie najpierw oniemieli, potem zaczęli rżeć Ktoś zrobił miejsce tej starszej pani, a ta nawiedzona dalej: "szatan jest w was wszystkich! powinniście się modlić! Nie chuchać! Modlić, bo tylko Bóg jest ratunkiem!" I tak w ten deseń
Momentami to było nawet zabawne

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
Kaab, nie wierzę. I tego się będę trzymać

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.

kaab
kaab - Bojowniczka · 6 lat temu
Paulka, przepraszam, ze nie pomyślałam, żeby to nagrać

--
chodzenie po bagnach wciąga :)

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Tylu zjebów ostatnio na ulicach, że we wszystko uwierzę

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Triskal
Triskal - Bojownik · 6 lat temu
zmienię temat... znacie ten zespół? ostatnio ich odkryłem przypadkiem:

https://youtu.be/Qzw6A2WC5Qo

i powiem szczerze że moim zdaniem dają radę

--
All we see or seem is but a Dream within a Dream. Ashes to Ashes but Dust won't be Dust...

paula_jasu
paula_jasu - Superbojowniczka · 6 lat temu
Nie znamy ale sprawdzimy


Szykuje mi się w końcu spokojny weekend, aż się dziwnie czuję

--
Nie przewrócę się, nawet się kurwa nie potknę.
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj