Ku*wa. Ja rozumiem, że rower to zdrowie, rowerem z pracy to zdrowiej, a po parku to już najzdrowiej, ale kur*a mać. Wracałem dzisiaj przez Pola Mokotowskie ( taki w ch*j wielki park po środku miasta, jakby kto nie wiedział) i takie natężenie imbecyli na kilometr kwadratowy, to widzieli tylko w parlamencie europejskim. Noż psia ich jucha, zupełnie nie patrzą, nie trzymają prawej strony na szerokich, bądź co bądź, alejkach, brakowało tylko proporców przypiętych do pleców tych bałwanów (coś jak skrzydła husarii) z napisem "ŚRODKIEM KUR*A!". Mało tego, po trawnikach jak się okazuje, też się fajnie jeździ. Ch*j, że ładnie trawa skoszona, że zadbane, wysprzątane, kwiatki rosną, nawet kwitną. Nieee, mobilny konwent skretyniałych cymbałów uznaje, że trawką też przyjemnie. Szlag, zepsuli mi spacer.
A w ostatni piątek miesiąca znów banda miglanców będzie blokować miasto w imię przywilejów dla rowerzystów
Żeby nie było, do tych poruszających się ścieżkami rowerowymi nic nie mam, a o pieszych łażących po ścieżkach mam podobnie ciepłe zdanie jak wyżej wylane
A jeszcze bardziej wkurzyło mnie to, że wycięto drzewo, pod których chlałem w tym parku tanie wina za młodu