cóż..
kiedyś za całą medycynę służyła nam natura i to ona dokonywała selekcji zdrowych/chorych słabych/silnych zaraz po ich urodzeniu. Teraz mamy medycynę, rurki, kroplówki, igły, cewniki, łóżka antyodleżynowe itp cuda i jesteśmy w stanie podtrzymać człowieka przy życiu przez wiele lat nie wiadomo czy z godnie z jego wolą ale wbrew woli natury...
Każdemu łatwo jest osądzić, powiedzieć "zwyrodniała matka" jak mogła oddać maleństwo!! Jak mogła chcieć je zabić?! NIE MA SERCA!!!
chciałabym widzieć tych krzykaczy w jej sytuacji, kiedy padną na pysk i będą krzyczeć przez łzy "nie wytrzymam!!!"
Nie mam dzieci, nie mam ich nawet w planach w najbliższym czasie, ale latka lecą i częściej ostatnio chodzę na chrzciny niż na wesela. Znam wiele młodych matek, w tym z jedną byłam kiedy przechodziła załamanie nerwowe opiekując się swoim ZUPEŁNIE ZDROWYM synem (jutro skończy roczek
), i tak się zastanawiam.. jeżeli do takiego skrajnego wyczerpania może doprowadzić zdrowe dziecko, co musi się dziać w psychice matki w przypadku dziecka niepełnosprawnego???
Dlaczego zaraz po porodzie nie odwiedza młodej matki psycholog??? Nie wiem jak jest w innych krajach ale u nas - urodziłaś? za*ebiście, masz tu dziecko, jutro cie wypisujemy, następna proszę!!
Wykształciliśmy kulturę, która jak lew broni życia poczętego, a potem radź se sam! Wydaje nam się to tak moralnie oczywiste: urodziłaś masz wychować! jak masz usunąć to lepiej oddaj do adopcji, ale bez względu na to co zrobisz i tak cię potępimy!
:elesoft a nie pomyślałeś że ta książka jest jakby próbą dokonania publicznej spowiedzi, są takie rzeczy w nas, które chciałoby się wykrzyczeć. Przez stulecia budowania społeczeństw wykształcono nam bardzo skomplikowane sumienia które czasem żrą od środka. Może ta matka krzyczy "nie potępiajcie mnie!" do samej siebie..