Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Forum > Narzekalnia! > Przeklęte roczniki 1990+
I_drink_and_I_know_things
Zatrudnialiście kiedyś kogoś młodszego niż z rocznika 1990? Czy tylko mnie się wydaje, że to w przeważającej części jednostki bezużyteczne, bezmyślne, roszczeniowo nastawione i nie nadające się do żadnej pracy, z przerośniętym ego?

--
A Lannister always pays his debts

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
Tak, mam prawie tylko takich w pracy. Najmłodszy '96. Nie są bezużyteczni, bezmyślni, roszczeniowi i nienadający się do żadnej pracy, nie mają przerośniętego ego. Są niedoświadczeni i nieznający realiów, ale skorzy do roboty i pracowici. Tylko trzeba ich non stop kierować na właściwie tory.

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
ok, są trochę bezmyślni, ale to wynika z braku doświadczenia

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
LordKaftan - Superbojownik · 6 lat temu
I do znudzenia: nie pamięta wół jak cielęciem był.

Servin
Servin - Klopsik · 6 lat temu
Co za praca? Mogę aplikować, jeśli płacisz co najmniej 15000PLN na miesiąc. Rocznik '83
Ostatnio edytowany: 2017-10-23 10:27:59

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

Ethordin
Ethordin - Superbojownik · 6 lat temu
Z moich obserwacji to od 1993+ się zaczęło dziwnie dziać, ale i tak weź się odstosunkuj. Cieciu ma rację...

--
UWAGA: w komentarzu powyżej tej sygnatury może być ukryty sarkazm!!!
Rezyduję w RPA: blog; tyrury

I_drink_and_I_know_things
:servin nie ma problemu, mogę zapłacić 15 000 zł na miesiąc pod warunkiem, że twoja praca wygeneruje co najmniej 20 000 zł dochodu miesięcznie.

--
A Lannister always pays his debts

Mike_vip
Mike_vip - Superbojownik · 6 lat temu
A ja się trochę zgodzę z autorem wątku. Wiadomo, że nie można generalizować ale moim zdaniem różnica jest zauważalna. Ja wcześniej nie spotkałem się z przypadkiem, że osoba nie przychodzi na spotkanie rekrutacyjne i nawet nie poinformuje o tym nowego, potencjalnego pracodawcy. Ostatnim czasem przypadki nieodosobnione i to nie tylko u mnie ale też w firmach znajomych. Ja nigdy nikogo nie zmuszałem do pracy w nadgodzinach ale jeśli mam termin i wiem, że się nie wyrobię to albo siedzę po pracy i nadrabiam zaległości, albo chociaż informuję przełożonego, że nie zdążę. A miałem już kilka takich ancymonów, że ani me, ani be. Ot takie czasy.

--
Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat - Stanisław Lec

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
e_vip, a tak, tu się zgadzam. Zlewanie rozmów o pracę jest rzeczywiście często spotykane. Ale odnoszę wrażenie, że trochę ich wprowadzono w realia rynku pracy w niewłaściwy sposób. Od ładnych paru lat lansuje się rzeczywistość, w której na pierwszym stopniu podium jest elastyczność. Zmiana stanowiska, czy też generalnie pracodawcy, jest na porządku dziennym i nie ma przywiązania do etatu (szeroko pojętego). Więc Ci młodzi ludzie (bazuję na rozmowach, nie na bajaniu o dupie Maryni) niekoniecznie wiedzą czym jest zarezerwowanie dla nich czasu. I to faktycznie jest problem. Że już o grupie tak zwanych kreatywnych nie wspomnę. Ich nauczono, że mogą mieć w dupie wszystko, jeśli finalnie projekt jest zrobiony a na koniec kasa prezesowi się zgadza.

A wrócę jeszcze do tych moich łazęg. Początkowo byli jak grupa dzieciaków we mgle. Ni be, ni me, a już o odpowiednim podejściu do klienta nie było mowy. No, ale skąd to mieli umieć? Po mniej więcej roku, mam zgrany zespół młodych speców, którym jedyne co mogę zarzucić to ignorancja na polu gramatyki i ortografii, krew mnie czasem zalewa, jak widzę w opisach zleceń "użądzenia", "kture" albo podobne potworki Ale nad tym też pracujemy, i jest coraz lepiej.

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

I_drink_and_I_know_things
Panna przyszła do roboty na sekretariat. Na drugi dzień stwierdziła, że ona nie będzie pakować korespondencji w koperty DL tylko mają być B5. Zapytała, jaki zasięg ma telefon bezprzewodowy, bo ona BĘDZIE wychodzić na papierosa i będzie go zabierać ze sobą. Na trzeci dzień w ogóle nie przyszła, oczywiście nawet nie zadzwoniła ani nie wysłała maila.

--
A Lannister always pays his debts

empatyczna
empatyczna - Gołota Poezji · 6 lat temu
:i_drink_and_i_know_things
Pewnie znalazła przystojniejszego szefa.

--
Czy można spełnić wszystkie swoje marzenia? Tak, jeżeli będziesz miał/ła jedno marzenie, które brzmi: chcę osiągnąć w życiu tyle, ile tylko zdołam./moje/

Cieciu
Cieciu - Bułgarski Łącznik · 6 lat temu
:i_drink_and_i_know_things, chłopaczek przyszedł do roboty na 2/3 etatu bo się jeszcze uczy. Stara się być w robocie jak najczęściej, poprzekładał zajęcia na uczelni w ten sposób, by mógł wyrabiać cały etat. Ok, czasem potrzebuje wyjść wcześnie bo ma laborki, których przesunąć nie może. A czasem dzwoni, że zajęcia odwołane i czy to będzie problem jak przyjdzie do pracy. Widzisz, są ludzie i taborety, nie każdy rodzi się fotelem.

--
"A poza tym sądzę, że należy ***** ***" Kato Starszy Folklor, legendy i historia Bułgarii. Po mojemu.

Servin
Servin - Klopsik · 6 lat temu
Wygenerować, wygeneruje, a czy twój dział sprzedaży za tyle sprzeda to już inna bajka

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

I_drink_and_I_know_things
:servin my sprzedajemy usługi niematerialne.

--
A Lannister always pays his debts

Jez_z_lasu
Rzadko się zdaza spóźnić na spotkanie, ale SMS o tym leci co najmniej 15 min wcześniej (ale ja już przemaglowany przez korpo). A hr tez robi nas często w wuja swoim brakiem czasu i uprzejmością . Życie. A co do ważności kasy i opłacalności projektów to zjebe dostaje się za efekt, a wynagrodzenie nie obejmuje przejmowania się całym otoczeniem (poza wymaganymi raportami). Jak szef ogólnie nie ogarnia projektu i zależności to jest leja, a nie kierownik. On za to dostaje forsę. Jak robie to za niego to sam jestem szefem, ale za stres liczę sobie odpowiednio. Wątpię czy szefowie chcieliby głupich pracowników, a mądrzy potrafią dodać dwa do dwóch i dokonać analizy czasu, energii, zdrowia i krótkiej optymalizacji swoich zasobów.
Jestem w stanie zrozumieć przejściowe problemy osoby wyżej ze zdrowiem, rodziną, itp., ale w innych przypadkach nie będę poświęcał nadmiernie swoich sił z powodu kiepskiego zarządzania i robił za frajer. I mam nadzieje ze wstyd mi będzie na każdym etapie życia januszowac na podwładnych. Pracowników się broni to odpowiadają większym zaangażowaniem.
Ostatnio edytowany: 2017-10-23 12:01:34

--
We are House Atreides. There is no call we do not aswer. There is no faith that we betray.

Thurgon
Thurgon - Superbojownik · 6 lat temu
Problem jest w dużej ilości sebixów i karyn od "szlachta nie pracuje". To akurat jest plaga. Wasza różnica zdań może też zależeć od branży Co innego człowiek, który poszedł na studia - bądź studiuje, albo chce (i jednocześnie idzie do roboty), a co innego Seba po szkole średniej, który zwyczajnie ma wyjebane.

--
Próżnoś repliki się spodziewał. Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet:"Pies cię j...ł"- Bo to mezalians byłby dla psa

Keep_Calm
:i_drink_and_i_know_things jako jednosta bezmyślna nie wiem czy moje przerosniete ego powinno mi pozwolić się wypowiadać w tym wątku.
Ale mam nadzieję, że Ty za to nie należysz do tej grupy pracodawców, którzy są zdziwieni ze w pierwszej pracy człowiek chciałby pensje?

--
Miej odwagę niczego nie osiągnąć

Sawpel
Sawpel - Stulejman Wspaniały · 6 lat temu
Takie gagatki spotkałem u siebie :
- przyszedł sms po 1 dniu, że w sumie, to nie będzie więcej okazji w tym roku wyjechać na wakacje, więc on jedzie na festiwal muzyczny z przyjaciółmi.
- parka przyszła we dwoje na jedno stanowisko i byli wielce zdziwieni, czemu nie można dwójki zatrudnić.
- po 4 dniach stwierdził, że nie będzie poprawiać dokumentów w Wordzie, bo on przyszedł do biura projektowego żeby projektować (bez dyplomu, doświadczenia, generalnie niczego).
- SMS, że pojechała na zagraniczne wakacje i wróci za tydzień.

--
"Więc kim ty jesteś? Tej siły cząstką drobną, co zawsze złego chce, lecz czyni tylko dobro" "Oh no, she's killing blind orphans! That's so evil, I mean which is great but blind orphans!" "Odmawianie kobiecie tańca to ignorowanie części jej osobowości. To zniewaga, którą niełatwo zapomnieć. Bowiem ona miała coś do zaoferowania: swoje oddanie. Przed mężczyzną, który z nią nie tańczy, nigdy nie otworzy swej duszy do samego końca."

nevya
nevya - Bojownik · 6 lat temu
:thurgon , ale przecież to działa też w drugą stronę, gdzie średnio rozgarnięty gość z roli/przedsiębiorstwa ojca w dupie miał studia na "czymkolwiek" i szedł od razu do roboty z fachem w ręku lub z dużymi chęciami. Zamiast robić studia to zrobił uprawnienia na wózek czy TIR. Z kolei wielu takich przeciętniaków idzie na studia, gdzie szybko się orientują, że to raj dla debili (oczywiście w zależności od uczelni i kierunków) i błogo spędzają czas, nie przejmując się jutrem. A te jutro w końcu przychodzi a oni muszą w końcu sobie poszukać roboty. Co zabawne chęci też nie można im odmówić, bo znam wiele osób, które ledwo się prześlizgiwały, albo i nigdy nie skończyły studiów, ale marzenia co do pracy w zawodzie to oni mieli No i wypierdoleni zawsze jakoś tam starali się wrócić, choć można było odnieść wrażenie, że to kompletnie nie dla nich. Więc dla mnie to nie jest żaden wyznacznik, czy ktoś te studia ma, nie ma, chciał, nie chciał.

No i do meritum. Uwielbiam te wojny pokoleniowe, bo mają one pewien element magiczny. Otóż, od pewnego rocznika (najczęściej rok po urodzeniu autora danej tezy o degeneracji młodszych) ludzie w magiczny sposób głupieją, deformują się itd. Niektórzy nawet twierdzą, że kiedyś to nawet ludzie byli wyżsi Ja znam masy debili starszych niż 1990 i masę młodszych. Podobnie ze zdolnymi. Odnosząc się do wycinkowych przykładów z mojego życia mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że ci <1990 to debile najwyżej jakości, najlepszego sortu, z pierwszego tłoczenia, ale nie zrobię tego, bo wiem, że to tylko błąd atrybucji.

Przykład - ucząc się jeszcze w liceum bardzo często dodatkowo pracowałem i jedną z takich prac była inwentaryzacja z ramienia wyspecjalizowanej firmy. Brali w zasadzie każdego i nie najgorzej płacili - trzeba było przejść małe szkolenie i test. Test polegał na rozwiązaniu kilkudziesięciu zadań matematycznych i opierających się na wyobraźni przestrzennej w określonym czasie oraz na poprawnej obsłudze skanera. Byłem najmłodszy w całej grupie i uwinąłem się w 10 minut bo to był banał. Inni dopiero zaczynali rozwiązywać sprawdzian. W pracy było jeszcze śmieszniej, bo tych wszystkich ludzi było trzeba nieustannie nadzorować, słabo liczyli, wolno im to szło (np. jakaś babcia nie dopatrzyła się niczego złego w tym, że na półce z napojami jest ich kilka milionów sztuk, a tyle wpisała). Oprócz mnie było kilka innych osób w moim wieku i te cieszyły się dużą autonomią w pracy i zaufaniem kierownictwa, czemu? Bo ogarniali robotę. Czy to pozwala formułować wniosek, że ludzie sprzed rocznika 1989 są debilami? Czy to może tylko ja wpadłem w takie środowisko, bo co tu się oszukiwać, taka praca jest raczej dla "niewymagających"?
Ostatnio edytowany: 2017-10-23 13:22:38

I_drink_and_I_know_things
ep_calm oczywiście, że chciałby pensję. I to nie jest problem pensji tylko tego, że ten człowiek będzie tak samo bezużyteczny za 2 tys. jak za 3 czy za 5.

--
A Lannister always pays his debts

nevya
nevya - Bojownik · 6 lat temu
Przypomniało mi się coś ciekawego - w większości miejsc mojej pracy byłem bardzo doceniany, w dwóch przypadkach jednak bardzo szybko skończyłem współpracę i z pewnością pracodawca mógł uznać mnie za "przeklęty rocznik".

Przypadek 1. Wakacje przed kolejnym rokiem akademickim. Przedsiębiorca u którego pracowałem przez kilka lat miał chwilową niewydolność finansową i powiedział mi, że na kilka tygodni mamy wolne. Szybko znalazłem inną pracę, fizyczną oczywiście i przyszedł pierwszy dzień w robocie. Praca nie była nawet szczególnie trudna, przyzwyczajony byłem do cięższej i o dziwo chyba nie spodobało się to pracodawcy, który był święcie przekonany, że nie dam sobie rady i od początku to deklarował. Albo najzwyczajniej lubił się przypierdalać. Zaczęło się pierwszego dnia - godzina fajrantu, inni pracownicy zostawiają robotę, wyłączają maszyny itd. Idę razem z nimi do wyjścia, ale zaczepia mnie szef z tekstem "o, widzę jaki to pracownik, godzina wybiła i już do domu? może z łaski swojej dokończyłbyś robotę?", odpowiadam więc "zrobiłem tylko to co inni, jak mam dokończyć robotę bez reszty pracowników i maszyn?", gość się lekko zapowietrzył, odszedł i mruknął "nie pyskuj" a inny pracownik mi tylko powiedział, że nie ma co się z szefem kłócić. Następnego dnia przyjechałem 10 minut przed robotą i czekał już na mnie szef z pretensjami, że "o tej godzinie to my zaczynamy robotę a nie do niej przyjeżdżamy". Odpowiedziałem, że jest za 10 a ja już jestem gotowy do pracy. No i się zaczęło - na "nie wymądrzaj się gówniarzu" odpowiedziałem kilkoma argumentami na temat niskiej inteligencji rozmówcy, ale później musiałem już używać bardziej wyrafinowanego słownictwa. Nie muszę chyba mówić, że do pracy nawet nie przestąpiłem?

Przypadek 2. Trafiłem do pracy, gdzie z góry ustaliłem sobie godziny pracy w weekendy, "elastyczne" ponoć, bo miałem drugą pracę, znacznie lepiej płatną. Przy okazji okazało się, że gdy zwracałem uwagi na błędy w systemie i proponowałem jakieś usprawnienia to byłem olewany, niemiło traktowany a w rezultacie moja praca nie miała większego sensu. Gdy okazało się, że moje ustalone godziny pracy nie obowiązują, bo "każdy chce mieć weekend" to bardzo szybko się z tą robotą pożegnałem (po dwóch tygodniach) mówiąc "mogę być wpisany na listę ale i tak nie przyjdę".

Ale pewnie lepsze pokolenie (choć nie wiem który to miałby być rocznik) zacisnęłoby zęby i dziękowało za to co ma.
Ostatnio edytowany: 2017-10-23 14:22:28

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
RotS - Superbojownik · 6 lat temu
Nie informowanie o nie przyjściu na rekrutację (stanowisko PH) - współczynnik 10%. To chyba aż tak źle nie jest. Choć chętnie stworzyłbym czarną listę takich osób No ale niestety GIODO itepe...

Thurgon
Thurgon - Superbojownik · 6 lat temu
:nevya Ale to nie jest żadna wojna pokoleniowa.

Człowiek z pokolenia, które miało minimalną 500 zł, a roboty zwyczajnie przy 25% bezrobociu nie było (żadnej) + nie dało rady wyjechać - podchodzi zupełnie inaczej do tematu. To co jest u nas, to jest to samo z czego nabijaliśmy się jeszcze 15 lat temu, że funkcjonuje na zachodzie. Dobrobyt też się zwiększył. Mówi się srajfony, internety bzdety, pierdety - ale to jest jakiś wyznacznik.

Także ja się wcale na to nie zżymam, to jest naturalne. Wkurwiające, ale naturalne. Nie zmienia to faktu, że kiedy pada deszcz to mimo tego, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego - może mnie to wkurwiać.

--
Próżnoś repliki się spodziewał. Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet:"Pies cię j...ł"- Bo to mezalians byłby dla psa

nevya
nevya - Bojownik · 6 lat temu
:thurgon , tia, ale ja Tobie napisałem o sebixach i studiach, reszta jest do autora wątku, który nie pisze o uwarunkowaniach obecnego rynku pracy a o rzekomo upośledzonych rocznikach (przeczytaj przymiotniki).
Ostatnio edytowany: 2017-10-23 14:40:59

Mike_vip
Mike_vip - Superbojownik · 6 lat temu
Moim zdaniem to też kwestia braku odpowiedniego wychowania i szacunku do innych, czy też pracy innych ludzi. Kiedyś standardem było, że nowa, młodsza osoba mijając się z kimś na korytarzu mówi "dzień dobry". Teraz młodzi ludzie mają w doopie konwenanse. Dress cody, nawet te zwyczajowe, też ich w mniejszy sposób dotyczą (np. kiedyś na egzaminy na studiach przychodziło się pod krawatem, teraz jak przyjdzie się w koszuli to jest ekstra). Terminy powinny być najlepiej dostosowane do nich a nie na odwrót. Tłumaczyłem kiedyś takiemu jednemu, że jak chce podwyżkę to musi udowodnić, że na nią zasługuję, w odpowiedzi dowiedziałem się, że on za taką kasę (fakt wynagrodzenie bez szału ale sam się na nie zgodził) nie będzie się dodatkowo starał I można tak bez przerwy.
Najgorsze jest to, że ja nie jestem dużo starszy od tych ludzi. Pewnie moje pokolenie było podobne ale z perspektywy wydaje mi się, że jest coraz gorzej. Ale to dobrze, nie będzie problemu na rynku pracy

--
Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat - Stanisław Lec

Servin
Servin - Klopsik · 6 lat temu
:i_drink_and_i_know_things zamówienia na moją pracę są rozpatrywane w przetargach.

Ale wydaje mi się że nasza współpraca by się szybko skonkludowała wątkiem na narzekalni z tytułem podobnym do "przeklęci cywilizowani ludzie z UK"

--
A na HaPe to jeszcze tylko nasrać na środku.

Keep_Calm
:i_drink_and_i_know_things Ja bym się poczuł doceniony gdyby po okresie próbnym dostał 1000 podwyżki
Z drugiej strony zdążyło mi się poświęcić pół dnia, przejechać w sumie ponad 250 km na rozmowę o pracę, która nie trwała nawet 15 minut bo pracodawca był zdziwiony moim brakiem doświadczenia na stanowisku, mimo iż nic o nim w CV nie wspomniałem.
Wszystko działa w dwie strony, dlatego ja staram się traktować potencjalnego pracodawcę tak jak sam chciałbym być potraktowany.
Ostatnio edytowany: 2017-10-23 15:16:03

--
Miej odwagę niczego nie osiągnąć

supervegeta
supervegeta - Superbojownik · 6 lat temu
Jako osoba z rocznika 91 czuję się obrażony przez autora wątku - wcale nie mamy przerośniętego ego! Zamiast tego popularniejsza jest galopująca depresja.

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Trzosnek - Superbojownik · 6 lat temu
Podobno najstarszy znany ludzkości zapis brzmi "młodzi są teraz leniwi i nie szanują starszych" ;-)
A poważniej, to od generacja 1990+ jako pierwsza wchodzi na rynek pracy bez obciążeń mentalnych rodem z PRL-u i nie w warunkach wysokiego bezrobocia. Dzięki temu w relacjach z pracodawcami są bardziej asertywni. Indywidualne przypadki są oczywiście różne, ale na podstawie własnych doświadczeń, oraz rozmów z moimi rówieśnikami odnoszę, wrażenie, że wśród podanych roczników dość powszechne jest kilka cech mogących drażnić pracodawców lub przełożonych:
1. karykaturalny "kult kreatywności" sprowadzonej do braku systematyczności czy lekceważenia przyjętych zasad. Chodzi o sytuacje, w których powszechnie przyjęte jest stosowanie jakiegoś podejścia, które obiektywnie nie jest lepsze czy gorsze od alternatyw, ale po prostu wszyscy go stosują. Czasami wybór ten oparty jest o przepisy. Np. nie ma obiektywnych powodów dlaczego mapy należy drukować tak by północ była na górze strony. Zresztą często, z różnych przyczyn od tej konwencji się odchodzi. Ale w przypadku projektów ogólna mapa sytuacyjno-wysokościowa ma być tak zorientowana i już - jak się inną pośle do uzgodnień, to wróci. To samo z przyjętymi symbolami - to , że pracownik wymyślił jakiś "lepszy" znacznik nie ma znaczenia jeżeli inny wymieniono w rozporządzeniu Głównego Geodety. Podobnie z innymi symbolami czy procedurami...
2. Nadmierne zaufanie do komputerów - oczywiście nie chodzi o to, by - jak mój pierwszy szef - wyniki wyliczeń z arkusza kalkulacyjnego sprawdzać "na piechotę". Ale warto już pamiętać, że defaultowe ustawienia parametrów często do konkretnej sytuacji nie pasuja.
3. Odrealnione wyobrażenie zasad w firmach. Tak jak na początku lat 1990-tych dla wielu osób "wzornikiem z Serves" przedsiębiorstwa były duże zakłady znane z PRL-u tak teraz dla wielu młodych takim modelem idealnym są korporacje - często znane z filmów.
4. Neurotyczność i wysoka "świadomość psychologiczna". Zaskakująco wielu młodych ludzi (zwłaszcza w zestawieniu z pkt 1.) wierzy, że istnieje jakiś uniwersalny zestaw tricków psychologicznych pozwalających osiągnąć sukces i szczęście. Stąd radosne łykanie kołczingowego chłamu, czy relatywnie powszechne (w porównaniu z moją generacją to różnica porażająco) korzystanie z pomocy terapeutów.

Sylwek007
Sylwek007 - Superbojownik · 6 lat temu
Ja jestem z rocznika 1990. Może przez mój introwertycznym jestem trochę dziwakiem, mimo to zawsze staram się myśleć o tym, co czują inni ludzie, staram się być otwartym na innych.

Leniwy też raczej nie jestem, często musiałem pieszo chodzić z Ostródy do Morlin na nocną zmianę (5,5km w jedną stronę), a do tego trzeba dodać, że przez problemy z trawieniem byłem niedożywiony i przy wzroście 182cm ważyłem 57kg. Mogłem olać pracę, ale jej nie olałem, bo chciałem zdobyć nowe doświadczenie. Z drugiej strony rozumiem część (nie wszystkich) moich rówieśników pozostających na bezrobociu, bo to, jak pracodawcy traktują ludzi, czasem woła o pomstę do nieba.
Forum > Narzekalnia! > Przeklęte roczniki 1990+
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj