Dobra, to dla Was, ku zabawie, bo na dłuższy tekst się to nie nadaje:
Mam takiego klienta w kiosku, który ma lat na oko ze 20-25 i dziewczynę, z którą mieszka. Zapierdzielają oboje w pracach ostro, ale że dziewczę ma wolne wakacje, wyjechało do Irlandii czy innej Holandii na ogórki/szparagi/truskawki/czycotamjeszcze (niepotrzebne skreślić). I jej nie było. Przez miesiąc. Przyłaził jęczeć, że mu pusto w mieszkaniu, że tęskni i pralki zaprogramować niet. Dzisiaj przylazł, ledwie żyw. Wróciła. Od dwóch dni śpi po godzinę. Jak tylko wraca z roboty, panna ciągnie go do łóżka. I najlepszy tekst, bilonownicę zaplułam: "Pani powiem, ja już nie mogę chodzić i się boję do domu wracać"