Proszę
Kilka zdań na niedzielny wieczór
Ogólnie podróż Wrocław-Czarnohora to 20-parę godzin jazdy i oczekiwania na kolejne marszrutki. Na przejściu granicznym kontrola trwa ok. 2h.
Po dojeździe do Iwano-Frankivska pierwsze co rzuciło się w oczy to niesamowity burdel na dworcu. Marszrutki odjeżdżają „jak pojedzie”. Miasto wojewódzkie, a wszystko, absolutnie wszystko w cyrylicy. Ja sama bym tam zginęła, ale mój tata jeszcze z tych co musiał się ruskiego uczyć więc odszyfrowywał tabliczki na przystankach. W końcu jest, właściwy pojazd odnaleziony
Wsiadać i czekać aż pojedzie. Odległość ~80km pokonana w ponad 3h, czyli nie jest źle. Docieramy do Wierchowiny. Kilka domków na krzyż, bazarek, hotel i knajpka. Porcja pierogów+kwas chlebowy to koszt ok. 3-4zł.
Po odczekaniu paru nudnych godzin wreszcie pojawiła się marszrutka do docelowej Dzembroni. Odległość między tymi miejscowościami wynosi niecałe 20km. Ale nie mogło być tak pięknie
Jechaliśmy 3 godziny. Czas spędzony w niewygodnym pojeździe przy dźwiękach ukraińskich szlagierów rekompensowała widokowa i ciut ekstremalna trasa
Z jednej strony ściana z drugiej kilka metrów w dół do potoku. Żeby było jeszcze ciekawiej na jednym z wielu zakrętów doszło do spotkania z Kamazem z drewnem.
Aż wreszcie jest, wyczekiwana Dzembronia! Teraz pozostaje tylko znaleźć nocleg. Ten został znaleziony u pewnej Hucułki bez kondycji
Domek ładny, tradycyjny. Ale prądu niet, po wodę trzeba iść 300 metrów w głąb lasu, a za potrzebą do wychodka. Noc na twardej pryczy + ziółka do śniadania to koszty ok. 6zł.
Kolejny dzień przywitał ulewą…