Żydzi. Nie od dziś wiadomo, że oni zawsze coś knują. Na
szczęście reszta świata jest bardzo czujna na wszelkie objawy
tychże knuć, dzięki czemu o kolejnych ciemnych żydowskich interesach
dowiadujemy się szybko. Na tyle, że mamy czas na powstrzymanie
starozakonnych spisków, zanim będzie za późno. Tak było i tym
razem, kiedy to okazało się, że grupa młodych posiadaczy
gustownych pejsów postanowiła zrobić efektowny podkop pod
nowojorską synagogą.
Chabad-Lubawicz to jedna z wielu chasydzkich grup na świecie. Ta
akurat została założona w XVIII-wiecznej Rosji i obecnie uznawana
jest za najszybciej rozwijający się odłam tego religijnego
ruchu. Od 1994 roku, kiedy to rabin Menachem Mendel Schneerson
zrezygnował ze wskazania swego następcy, grupa ta nie posiada swego
oficjalnego nauczyciela. Po latach wewnątrz samej organizacji
powstał rozłam. W jednym miejscu kultu spotykają się więc teraz
przedstawiciele oficjalnego zgromadzenia Chabad-Lubawicz oraz nieco
bardziej radykalni tzw.
chasydzi mesjanistyczni. Ci ostatni wierzą,
że Schneerson był żydowskim mesjaszem, najwyższym z kapłanów
Izraela i że przed śmiercią nakazał on rozbudowywanie synagogi
będącej główną siedzibą ruchu. A ta znajduje się w Nowym
Jorku, a konkretnie – na brooklińskiej 770 Eastern Parkway w Crown
Heights. Problem w tym, że członkowie mesjanistycznego odłamu
najwyraźniej potraktowali słowa swego guru nieco zbyt dosłownie.
Menachem Mendel Schneerson
Plotki o rzekomym
tunelu tworzonym pod synagogą krążyły już wcześniej. Ba,
jeszcze przed końcem ubiegłego roku nowojorska straż pożarna
została anonimowo powiadomiona o takim nielegalnym przedsięwzięciu,
jednak wówczas strażacy wezwani na miejsce nie znaleźli żadnego
podkopu. Dopiero dwa tygodnie później tunel faktycznie został
zlokalizowany. Szybko też okazało się, że jego autorami byli
młodzi studenci szkoły talmudycznej, którzy nie chcieli czekać na
rozwiązanie sporu dotyczącego własności synagogi (w tym momencie
orzeczone jest, że świątynia należy do oficjalnego zgromadzenia
Chabad-Lubawicz) i postanowili wprowadzić w czyn życzenie Schneersona, czyli w praktyce –
rozbudować miejsce kultu.
Młodzieńcy, mimo
wielkiego zaangażowania, nie posiadali podstawowej wiedzy o tego
typu robotach. I chociaż udało im się wykopać tunel o naprawdę
imponującej długości 18 metrów, który to łączył z synagogą
cztery pobliskie budynki, to nie zadbali oni o należyte wzmocnienie
szybów. A do tego wszystkiego uszkodzili fundamenty synagogi i
teraz mogła się ona po prostu się zawalić. W jaki sposób władze
miasta dowiedziały się o tunelu?
Ano bezpośrednio od gabaja –
urzędnika gminy żydowskiej i oficjalnego administratora synagogi.
To on wezwał ekipy budowlane, aby zalały podziemny szyb betonem.
Kłopot w tym, że
żydowscy studenci nie za bardzo chcieli, aby cała ich mozolna praca
poszła na marne. Część z nich ukryła się w tunelu, a reszta
zaczęła rzucać w budowlańców tym, co było akurat pod ręką –
od kamieni, przez drewniane ławki. Interweniować musiała policja,
która przyjechała na miejsce, spuściła zasłużony oklep co
bardziej opornym zakłócaczom publicznego porządku i
aresztowała
winnych całego zamieszania.
Obecnie młodzi Żydzi czekają na wyrok
w sprawie stwarzania publicznego zagrożenia. Tymczasem podkop został
zalany betonem, a Yehuda Krinsky – przewodniczący rabin nowojorskiego Chabad-Lubavitch – oficjalnie potępił działania studentów,
nazywając ich ekstremistami i w imieniu organizacji przeprosił za całe zamieszanie.
I tu sprawa powinna się skończyć. Tak się jednak nie
stało, bo zaraz po nagłośnieniu incydentu „odpaliły” się
skrajnie prawicowe media, które bazując na antysemickich nastrojach
swych odbiorców, postanowiły coś ugrać na tym wydarzeniu.
Szczególną rolę w
sianiu zamętu odegrali przedstawiciele ruchu QAnon. Szybko puścili
oni w obieg informację, jakoby tunel powstały pod świątynią
łączył synagogę z… pobliskim muzeum dla dzieci. Ta łatwa do
obalenia i zdecydowanie mijająca się z prawdą hipoteza w ciągu
paru tylko godzin pobudziła wyobraźnię miłośników teorii
spiskowych, którzy doszli do wniosku, że chasydzi
oprócz modlenia się i studiowania Tory
zajmują się też
porywaniem dzieci. Żydzi mieliby być bowiem autorami globalnego
spisku czerpiącego dochody z handlu małoletnimi niewolnikami
seksualnymi! Pojawiła się nawet teoria, że dzieciaki były w
podziemiach „hodowane” przez rozpustnych Żydów, a następnie
sprzedawane za dobre pieniądze.
To jednak jeszcze nie koniec
rewelacji. Otóż ktoś przypomniał sobie o starych antysemickich
historiach i połączył je z tunelem mozolnie wydłubanym przez
grupkę chasydzkiej młodzieży. Na jednym ze zdjęć dokumentujących nowojorski incydent dopatrzono się
bowiem materaca z plamą. Zazwyczaj lepiej nie wnikać,
jakiego pochodzenia są plamy na materacach, jednak w tym wypadku
był
to kluczowy dowód w tej sprawie. Na podstawie tejże fotografii
internetowi detektywi z QAnon doszli bowiem do wniosku, że w
podziemiach synagogi miejsce mają rytuały składania ofiar z
dzieci! W ten sposób razem z nielegalnym tunelem odkopano nieco już
zakurzoną plotkę o żydowskich haniebnych procederach. Usiądźcie
wygodnie, bo będzie „grubo”.
Wszystko zaczęło
się w roku 1144, kiedy to w angielskim mieście Norwich znaleziono
okaleczone zwłoki 12-letniego chłopca o imieniu William. Jako że
ciało odkryto na początku kwietnia, ktoś doszedł do wniosku, że
za śmierć dziecka odpowiedzialni byli przedstawiciele lokalnej
żydowskiej społeczności, którzy dzieciaka ukrzyżowali, aby w ten
sposób wykpić ważne dla chrześcijan święto – Wielkanoc. William, za sprawą tej plotki, szybko
urósł do rangi męczennika, a jego mogiła stała się miejscem
pielgrzymek wielu bogobojnych Anglików. Szybko zaczęły pojawiać się kolejne,
równie absurdalne, doniesienia na temat
innych dzieci składanych w
ofierze przez Żydów.
Sto lat po śmierci Williama pogłoska
znacznie już wyewoluowała, szczególnie po tym, jak w jednym z
niemieckich miast oskarżono grupę wyznawców judaizmu o
zamordowanie kilku chłopców i spuszczeniu z ich ciał krwi. Posoka
ta miała być najważniejszym elementem mrocznych rytuałów
praktykowanych przez żydowskich rabinów. Ale nie tylko – krew
wypompowana z chrześcijańskich żył miała np. przedłużać
starozakonnym życie, leczyć wszelkie choroby, tamować krwotok
podczas obrzezania oraz… usuwać fetor naturalnie wydzielany przez
każdego Żyda.
W okolicach XIV
wieku narodziła się słynna historia o tym, jakoby Żydzi mieli
dodawać krew chrześcijańskich noworodków do macy – przaśnego,
stworzonego bez zakwasu chleba, jedzonego przez wyznawców judaizmu
podczas święta Pesach.
Jeśli uważacie, że
takie ploteczki były jedynie lokalnymi historiami, w które mało kto wierzył, to jesteście w błędzie.
Niech świadczy o tym sprawa Szymona z Trydentu. Był to chłopiec,
który zaginął w 1475 roku, a którego okaleczone ciało znalezione
zostało tuż przed Wielkanocą. Jako że wyłowiono je z rzeki w
pobliżu dzielnicy żydowskiej, na dzień dobry aresztowano lokalnych
rabinów i na wszelki wypadek
15 z nich spalono na stosie. Wcześniej
przyznali się oni jednak do winy. Może dlatego, że w rozwiązaniu
języków pomogły im okrutne tortury? Tak czy inaczej – w
rytualny żydowski mord uwierzyła cała Europa, a sam Szymon został
kanonizowany przez Grzegorza XIII! Dopiero podczas drugiego soboru
watykańskiego w 1965 roku wywalono nieszczęsnego św. Szymona z
kalendarza liturgicznego.
To i dziesiątki
innych przypisywanych Żydom zabójstw przez lata utrwalało
przekonanie o krwawych obrzędach praktykowanych przez
starozakonnych. Od XVI wieku także na terenie Rzeczypospolitej
mieliśmy do czynienia z setkami oskarżeń i procesów o rzekome
morderstwa rytualne. W przeciwieństwie do innych państw
europejskich nie udało się jednak wprowadzić na naszych ziemiach
kultu dziecięcego męczennika, który to kult
mógłby legitymizować
antysemickie zachowania.
W XIX wieku uważano,
że za zabijanie ofiar i spuszczanie z nich krwi odpowiadają
żydowscy rzeźnicy, wyspecjalizowani przecież w praktykach uboju
rytualnego zwierząt. Temat wyjątkowego okrucieństwa i obsesji
dotyczącej chrześcijańskiej krwi wrócił w książkach, prasie i w
poglądach publicznie głoszonych przez nazistowskich ideologów.
Wróćmy
jednak na moment do polskiego motywu w tej paskudnej „legendzie”.
W 1945 roku Polacy dokonali tzw. pogromu krakowskiego, kiedy to
doszło do serii aktów przemocy wobec Żydów z krakowskiej dzielnicy Kazimierz. Zginęła
wówczas jedna osoba, a dziesiątki zostało rannych. Co wywołało
taką wściekłość wśród krakowian? Ano pogłoska o uprowadzaniu
polskich pacholąt przez rabinów i składaniu z nich ofiar. Również tzw. pogrom kielecki, w wyniku
którego w 1946 roku zamordowano 36 osób, miał swoje podwaliny w
plotce o rzekomym
przetrzymywaniu w jednej z kieleckich piwnic
ośmioletniego chłopca, który to miał zostać złożony w ofierze
podczas rytualnego obrzędu.
Czy wejście w XXI
wiek uwolniło ludzkość od wiary w idiotyczne zabobony? Ano nie.
Plotka krąży po świecie od prawie 900 lat i ma się całkiem dobrze, co widać na
przykładzie incydentu w Nowym Jorku, gdzie 18-metrowa dziura
wywołała prawdziwy refluks u miłośników teorii spiskowych. Takich, w
których – jakżeby inaczej – głównymi winowajcami zła na całym
świecie są Żydzi.
No bo przecież nie od dziś wiadomo, że oni
zawsze coś knują.
Źródła:
1,
2,
3,
4,
5,
6,
7,
8,
9,
10
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą