Kiedy obsługa ignoruje cię przez 10 minut. Nawet jeśli są bardzo zajęci, wystarczy że ktoś zaproponuje coś do picia i powie: „podejdę do was za 10 minut, OK”?
Właściciele knajpy, którzy w obecności gości opieprzają personel.
Brak cen w menu. Jeśli mam wydawać pieniądze, chcę wiedzieć, ile wydam. Napiszcie jasno, że stek kosztuje dwie stówy, nie będę musiał wyciągać tej informacji z kelnera.
Nie lubię, kiedy menu jest długie i różnorodne. Nie wierzę, że da się dobrze przygotować 50 różnych potraw. Gdzie trzymają składniki i jakiej świeżości/jakości mogą być? Wyspecjalizujcie się w maksymalnie 10 daniach.
Głośna muzyka. Bywałem w restauracjach, w których nie słyszałem własnych myśli, a co dopiero tego, co mówią ludzie przy moim stoliku.
Kiedy usiądę przy klejącym się stoliku, który klei się jeszcze bardziej po tym, jak kelner przejedzie po nim szmatą.
Bardzo ciemne wnętrza. Czasem tak ciemne, że nie można odczytać, co jest w menu. Ciekawe co jeszcze chcą ukryć w tych egipskich ciemnościach?
Napiwek doliczony do rachunku. Drogi właścicielu knajpy. To ty masz zapewnić pracownikom odpowiednią pensję, a nie przerzucać koszty na klienta.
Jeśli jesz w knajpce z meksykańskim jedzeniem i przystawka (chipsy, guacamole i salsa) jest niesmaczna, wyjdź jak najszybciej. Nic lepszego już tam nie dostaniesz.
Brak mydła w toalecie. O ile pracownicy nie mają własnej toalety, to znaczy, że nikt z nich nie myje dokładnie rąk po załatwieniu się.
Stoliki ustawione tak blisko siebie, że czujesz się jakbyś jadł w towarzystwie 20 obcych osób.
Krzesła lub ławy bez oparcia. Dłużej jak 15 minut nie da się na nich wysiedzieć.
Może i jestem zrzędliwym dziadersem, ale chcę normalne menu i nie mam zamiaru pobierać menu na telefon.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą