#1. Starszy mężczyzna rozbił się samolotem, bo pomylił linie wyznaczające lądowisko ze śladami pozostawionymi przez ciągnik

I to nie jedyny zwrot akcji w tej historii. Emerytowany pilot Królewskich Sił Powietrznych (RAF) Barry Conway rozbił się pilotowanym przez siebie samolotem na jednym z pól w okolicy miasta Carterton w Wielkiej Brytanii, bo uznał, że ślady pozostawione przez ciągnik na polu to linie wyznaczające pas lądowiska. 80-letni Conway miał wielkie szczęście, bo poza złamaniem kilku kręgów nie odniósł większych obrażeń. Gorzej z samolotem, który Conway budował samodzielnie przez 10 lat w swoim garażu. Replika należącego do niemieckiej Luftwaffe samolotu Focke-Wulf 190 nigdzie już raczej nie poleci.

#2. Przeciwnicy noszenia maseczek noszą imitacje maseczek, żeby udawać, że noszą prawdziwe maseczki

Mimo że Stany przejęły ostatnio rolę lidera w liczbie dziennych zakażeń koronawirusem, to nie przekonuje to zupełnie koronasceptyków, którzy zaczęli traktować noszenie maseczek jako formę politycznej ekspresji. Dla nich nie liczy się, czy maseczka działa czy nie, więc zaczęli nosić maseczki, które są całkowicie nieskuteczne. Amerykańskie prawo nie definiuje bowiem, z jakiego materiału musi być wykonana maseczka, o ile noszący ma na sobie coś, co zakrywa nos i usta. Co bardziej obrotni handlarze oparli nawet swoją strategię marketingową o ten fakt i reklamują maseczki jako stuprocentowo nieskuteczne, ale za to szalenie ekspresyjne.

#3. Osoba podejrzewana o zabójstwo syna sędziny, która prowadziła sprawę związaną z Jeffreyem Epsteinem, prawdopodobnie nie żyje

Od niektórych newsów czapeczka z folii aluminiowej prostuje się na głowie, a filmy akcji zaczynają przypominać filmy dokumentalne. Sędzina Esther Salas miała poprowadzić proces w jednej ze spraw związanych z Jeffreyem Epsteinem. Chodziło o pozew wytoczony bankowi Deutsche Bank przez inwestorów, którzy uważają, że bank nie dotrzymał należytej staranności, by chronić ich interesy, gdy rozpoczynał współpracę z klientami wysokiego ryzyka, takimi jak choćby Jeffrey Epstein. Podejrzewany o przestępstwa seksualne na wielką skalę miliarder był aresztowany i miał powiesić się w monitorowanej i pilnie strzeżonej celi, a teraz zabito syna sędziny. Sprawca zapukał do drzwi domu Salas, a następnie wypalił z broni palnej w kierunku jej syna i męża stojącego w głębi korytarza. Syn zginął na miejscu, a mąż trafił do szpitala. Jak dowiedzieli się reporterzy CNN, zamachowiec miał popełnić samobójstwo w swoim domu.

#4. Znudzony pandemią jubiler ukrył skarb wart milion dolarów

Gdy jednych pandemia doprowadza do szału, inni wykorzystują ten moment, by się dobrze zabawić. Oczywiście koronaparty to też doskonały sposób na zabawę, ale jeden z jubilerów w mieście Township Washington w amerykańskim stanie Michigan miał zupełnie inne pragnienia. Johny Perri postanowił sprawić sobie i innym trochę frajdy i zakopał po całym stanie różne elementy biżuterii ze sklepu swojego ojca. Jak tłumaczy, zmarły pan Perri uznałby, że Johnny upadł na głowę, ale jednocześnie poparłby pomysł swojego syna. Różnego rodzaju łańcuszki, kolczyki, monety i inne cenne elementy biżuterii zostały zakopane w zestawach o wartości ok. 4000 dolarów każdy. Wszystkie zostały też wyposażone w nadajnik GPS, by właściciel sklepu mógł sprawdzać aktualne położenie świecidełek.

#5. Służby przypominają, że do Chorwacji nie da się wjechać z paszportem Polsatu

To znaczy, da się wjechać, jeśli ktoś ma życzenie spakować polsatowski dokument do walizki i wozić go po świecie. Natomiast paszport Polsatu nie nadaje Polakom uprawnień do odwiedzania innych krajów, mimo że w Polsce stanowi dokument o P O T Ę Ż N E J mocy. Na podstawie paszportu Polsatu nie wjedziemy na przykład do Chorwacji, o czym przypomniano w rządowym serwisie gov.pl. W krótkiej notce poinformowano, że wjazd do Chorwacji jest możliwy jedynie na podstawie wydanego przez urzędników RP paszportu lub dowodu osobistego. Inne dokumenty, takie jak ubezpieczenie czy paszport Polsatu, raczej nie przekonają chorwackich celników.

#6. Dwoje ganiających się po muzeum dzieciaków uszkodziło największą na świecie rzeźbę z dmuchanego szkła

Do takich zachowań prowadzi bezstresowe wychowanie. Jeden z drugim dostałby po łbie, to by się nauczył. A tak sytuacja z położonego w Szanghaju muzeum szkła może się powtórzyć. Dwóch chłopców biegało po jednej z sal muzeum. W pewnym momencie stało się to, co musiało się stać, i chłopcy wpadli na rzeźbę Fantastyczny Zamek Braci Arribas. Wykonana ze szkła i 24-karatowego złota największa tego typu konstrukcja na świecie uległa częściowemu uszkodzeniu i choć sprawcy otrzymali reprymendę od swoich rodziców, którzy wcześniej nagrywali na wideo, jak chłopcy bawią się jednym z eksponatów, to w Chinach ożyła gorąca debata na temat odpowiedzialności rodziców za swoje dzieci. Wartość uszkodzonej rzeźby szacuje się na około 70 000 dolarów. Jej twórca spędził nad nią 500 godzin.

W poprzednim odcinku też nieźle rozrabiano, więc nie zapomnij klikać.