Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Autentyki XCVI - Co robiłeś w weekend?

31 947  
7   39  
Aby dowiedzieć się, o czym warto pamiętać i co warto ściągnąć zsiadając z tego oraz... eeee... tentego... Zresztą sami przeczytajcie kolejny, XCVI (słownie: dziewięćdziesiąty szósty) odcinek Alkoholików... znaczy... a zresztą...

GŁODNEMU CHLEB NA MYŚLI

Właśnie zadzwonił oburzony czytelnik gazety.
Skandalem nazwał to, że w tabeli piłkarskiej V ligi pomylono nazwy. I to jak pomylono!
- No nie, ja wszystko rozumiem, ale trzeba uważać - grzmiał do słuchawki. Proszę pani, to jest VINETA Wolin, nie MINETA, jasne?
No jasne, jasne, ale ja nie jestem tu od sportu.
Młodemu się dostanie, jak wróci red. nacz.

by konwalia

* * * * *

TO SIĘ NAZYWA DESPERACJA

Jakiś czas temu siedzieliśmy sobie ze znajomymi i gadaliśmy o tym jak to spędziliśmy ostatnie wakacje.
Kumpel zaczyna opowiadać, jak to żonka nie chciała, aby pił piwo przez cały urlop.
- ...No i siódmego dnia tak bardzo chciało mi się piwa, że...
...poszedłem na plażę w miejsce, gdzie stał dystrybutor i jadłem nasiąknięty piwem piach...

by stalko

* * * * *

KAŻDEMU SIĘ ZDARZA...

Upalny dzień, przystanek PKS w małym mieście moim, przyjeżdża autobus... Kurs najbliższe wsie. W ostatniej chwili dopada do drzwi, z jęzorkiem na brodzie, rolnik typowy po 50-tce. Widać zakupy zrobione, dwie siaty w ręku. Czerwony na twarzy, w nieodłącznej marynarce do jaskrawych trampek, kupuje bilet i siada na pierwszym miejscu, gdzie siedziała już rezolutna starsza kobiecina, która spojrzała z zaciekawieniem na przybysza... Odczekała 10 sekund i pyta:
- Nie gorąco w głowę?
Rolnik upuszcza momentalnie siaty z zakupami ujawniając ich zawartość... chwyta się za głowę, na której lśni, dopasowany na maksa, kask motocyklowy z lat 50-tych i krzyczy:
- Jobtwojamać, toż ja motorem przyjechał...
Co się działo potem trudno opisać... Kierowca nie dość, że zatrzymał autobus i wypuścił gapowicza, przerwa trwała dobre 5 min... Kierowca jechał jeszcze 15 minut przy ogólnym rechocie wszystkich pasażerów...

by Paparappa

* * * * *

CHYBA JAKIŚ NIE TUTEJSZY...

Kumpel stał przed pracą i przyjechał pan ładną bryką, ino trochę z tyłu przykasowaną. U nas w budynku jest taki znany ubezpieczyciel.
Pan rozmawiał z likwidatorem szkód i mówi:
- A w niedzielę, panie, wracam do domu z działki i mi taki jeden debil w centrum w dupę wjechał...
- Aaa... to pan na wiecu był??
- Eee.. yy... na jakim wiecu??
- Ee... nieważne... róbmy zdjęcia...

by Misiek666

* * * * *

TRUDNE SŁOWO

Upiekłam sobie wczoraj cycki kurze, w roztargnieniu w ilości takiej, jakby moje chłopaki w domu były, więc dziś rano zapakowałam sobie resztę, coby zjeść w robocie. Wsadziłam do mojej uroczej torebusi, o której moje chłopisko mówi:
- Co ty tu nosisz?! Ulubioną maskotkę akumulator?!
I potuptałam do metra. Jestem szczęśliwą posiadaczką karty miejskiej, która aktywuje bramkę z odległości do 8 cm. Nie trzeba jej więc wyjmować z torebki ino przyłożyć torebkę do bramki. Przykładam i nic. No żesz... Przecież mam kartę! Przykładam drugi raz - nic. Za mną już się ludzie ustawiają. I nagle zajarzyłam:
- Kurczak!!!
I musiałam to chyba głośno zawołać, bo kiedy przykładałam torebkę drugą stroną, usłyszałam za sobą:
- KOPYTKO

by chypre

* * * * *

ZNOWU REFORMA ADMINISTRACYJNA?

Rzecz owa miała miejsce na egzaminie z wdzięcznego przedmiotu dotyczącego ustroju samorządowego naszej Najjaśniejszej III RP. Profesor, chcąc wyraźnie wyciągnąć pewnego, niezbyt rozgarniętego, a jeśli nawet troszkę rozgarniętego, to na pewno zupełnie zielonego w temacie samorządu kolegę, po serii niezbyt trafnych wywodów i odpowiedzi owego, zadaje pytanie najwyraźniej mające pełnić funkcję ostatniej szansy:
- No to niech mi pan kolega chociaż powie, kto zasiada w sejmikach wojewódzkich?
Kolega myśli, myśli, neurony iskrzą, z uszu niemalże idzie dym - po czym dłuższej chwili, już spokojny i najwidoczniej z siebie zadowolony, odparował:
- Posełkowie!

by minorman

* * * * *

LORD

Stoimy kiedyś z kumplem przed drzwiami do naszego wydziału i czekamy na następne zajęcia, obok nas inni studenci, rozmowy, papieroski itd. W pewnym momencie podchodzi do nas element okolicznego krajobrazu, pachnący okrutnie, w dziurawym swetrze, nieogolony, z przerzedzonym uzębieniem, jednym słowem kloszard. Myślę sobie, że zaraz usłyszę prośbę o 20 gr. na chleb, czy coś równie standardowego. Tymczasem indywiduum nas zaskakuje i zwraca się do mojego kumpla, gościa postury Obelixa, ćmiącego powoli LM’a, tymi słowy:
- Przepraszam, czy mógłby mi pan kupić kawę?
Kumpel się nie zgadza, ale indywiduum nie daje za wygraną i zrezygnowany kumpel otwiera drzwi do wydziału i idzie do barku w celu zaspokojenia prośby kloszarda. Drzwi już się zamykają i w tym momencie miłośnik szybko fermentowanych owoców doznaje olśnienia, podbiega w podskokach do drzwi, otwiera je na oścież i wrzeszczy na całe gardło głosem jaśnie pana:
- Tylko ze śmietanką!!!

by CrustyclowN

* * * * *

I PO CO TAK MACHAŁ?

Przyznam szczerze, że nie wiem, czy sytuacja, którą opiszę, szanowne Bojownictwo rozbawi. Ale mnie się śmiać chce, jak tylko sobie przypomnę.
Gdy się idzie Piotrkowską, nie sposób nie wrócić do domu z pełną torebką ulotek maści wszelakiej. Ludzie stoją co trzy metry i usiłują ci coś dać. Ja zawsze biorę, bowiem nieraz roznosiłam sama ulotki, żeby sobie dorobić i dobrze wiem, że ta praca jest dość wredna.
Kiedyś przechodziłam na przejściu dla pieszych, znowu lazł jakiś człowiek i wymachiwał kartkami, to odruchowo wzięłam i poszłam dalej. Po chwili człowiek ten mnie dogonił i nieśmiało powiedział:
- Przepraszam, ale to było moje...
Notateczki przed sesyjką.

by Mallaid

* * * * *

WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA

Byłyśmy w trzy, plus niewinne dziecię. My w zwiewnościach sukienczanych, młódź nastrojona pozytywnie, a wręcz pozytywistycznie. Mijamy łąki i pola ze zbożem rozmaitem, a na nich maki i chabry pod polskim niebem. Poukładawszy fałdy i plisy w sukienek bieli, wyszłyśmy z samochodu, a za nami dziecię wybiegło. Kicz, normalnie kicz z obrazka. Zanurzyłyśmy się w polu, zbieramy kwiecie, prowadzimy letnie, ujmujące wdziękiem dziewczęcym rozmowy. Bukiety nam się rozrastają w sprawnych rączkach, maki z chabrami naprzemiennie komponują się przecudnie.
- Jak tu romantycznie - wzdychamy po kolei.
- WYP**RDALAĆ K**WA Z TEGO JEB**EGO POLA, DO K**WY PIER**LONEJ NĘDZY !!! - dał się słyszeć z nieopodal glos rolnika indywidualnego zapewne.
Chciał, żebyśmy sobie poszły chyba i mu nie deptały. Bo to jego pole było.
- I romantyzm szlag trafił - powiedziała najbystrzejsza z nas, gdy zgoła nie urokliwie podążałyśmy w stronę samochodu, jakby szybciej niż zazwyczaj.

by konwalia

* * * * *

O KULTURZE SŁÓW KILKA

Rzecz działa się podczas jednego z miłych studenckich bankietów w przyjemnym lokalu w jednym z prężniejszych ośrodków akademickich w Polsce. Rozgrzani krążącymi we krwi wesołymi promilami, udaliśmy się większą grupą (nie ma to nic wspólnego z niedawną paradą) do toalety, aby nieco ulżyć ciążącym pęcherzom i zrobić miejsce na kolejne litry chmielowego napoju w naszych wymęczonych sesją organizmach.
Tak się złożyło, iż wszystkie urządzenia służące do przynoszenia ulgi napełnionym złotym napojem pęcherzom zostały przez nas obstawione. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi kolejny, spragniony ulgi człowiek. Aparycja jego wskazywała raczej na to, iż wyznaje podobne naszym imprezowe wartości, tak więc od progu został uznany za "swojego".
Rozejrzał się i po stwierdzeniu, iż na ulgę przyjdzie mu trochę poczekać lico jego nieco spochmurniało
Taka reakcja wywołała, jedynie słuszną (tak wówczas sądziliśmy) reakcję i ktoś niesiony uczuciem współczucia oraz solidarności pubowej raźno poradził mu:
- Lej do zlewu !
I wtedy nastąpiło coś, co z lubością cytuję do dzisiaj.
Człowiek ów spoważniał, z twarzy znikł znajomy wyraz otępienia i z dykcją godną aktora teatru elżbietańskiego odrzekł:
- O nie! W kulturze nie ma wakacji!

by zioolek

* * * * *

ZAPOWIADA SIĘ DOBRA IMPREZA

Dziecię obecnie ma lat tsy. W ubiegłym roku, jak to zwykle bywa na Wszystkich Świętych, całą rodzinką szliśmy na cmentarz. Siostra postanowiła wytłumaczyć dziecięciu, gdzie i po co idziemy:
- Pójdziemy na cmentarz, zaniesiemy kwiatuszki, zapalimy świeczki...
Karolina, po dłuższym namyśle, z nadzieją w głosie:
- A będzie tort?

by Naniby

* * * * *

SPORTOWIEC CZY ELEGANT?

Ostatnio mój kumpel opowiadał mi, że wlazł sobie do sklepu sportowego R***** i ogląda różne rzeczy. Po chwili nadchodzi dresiarz, kark szerszy niż opona w Beemce i pyta sprzedawczyni o dresy. A ona rzuca mu hasło:
- Na miasto czy do joggingu?

by kejcia

* * * * *

JOLKA, JOLKA...

Historia działa się jakiś czas temu.
Gwoli wyjaśnienia i wprowadzenia:
Moja znajoma (nazwijmy ją Jola) razem ze swoim mężem była wtenczas właścicielką lokalnej knajpki-baru-dyskoteki. Dyskoteka owa czynna była do około 3 w nocy.
Jola miała w swojej knajpce-barze-dyskotece barmana-kelnera (nazwijmy go Jasiem). Jasio był z zamiłowania motocyklistą i posiadał piękny, cudowny, lśniący i błyszczący MZ ETZ 251.
Traf chciał, że pewnej sobotniej nocy, kiedy goście-tancerze poszli już zmęczonym krokiem do domów, Jola wraz z Jasiem postanowili rozpracować zalegający w czeluściach magazynu alkohol. Około godziny 5 w nocy postanowili jednak ewakuować się na z góry upatrzone domowe pozycje.
Jasio - jako uprzejmy barman-kelner zaoferował się podwieźć Jolę pod dom (tu należy nadmienić, że Jola zamieszkiwała w bloku).
Jola zgodziła się, ale poprosiłaby zaparkował dyskretnie przy krzakach rosnących niedaleko bloku. Chodziło jej o to, żeby zarówno mąż, jak i sąsiadki-plotkarki-obserwatorki nie zobaczyły jej z obcym facetem. Zapakowali się na motocykl, podróż trwała spokojnie, pod blok zajechali po cichutku, Jola zsiadła i poszła w kierunku oddalonej o jakieś 100 metrów swojej klatki. Gdy była już w drzwiach, ciszę nocy przerwał nagle krzyk Jasia:
Jasiu - JOOOOOLLLLLLLKKKKKAAAAAA!!!
Jolka (szeptem) - Zamknij się...
Jasiu - JOOOOOOLLLLLLKKKKKAAAAA!!!
Jolka (głośniejszym szeptem) - Zamknij się debilu, wszystkich sąsiadów pobudzisz...
Jasiu - JOOOOOOOOLLLLLKKKKKAAAA!!!
Jolka (lekko zdenerwowana, już nie szeptem) - Czego chcesz kretynie pijany???
Jasiu - JOOOOLLLLLKKKKAAA!!! KASK ZDEJMIJ!!!
Sąsiadki-plotkarki-obserwatorki miały o czym rozmawiać.
Od tamtej pory Jola z knajpki wraca piechotą.

by raski

* * * * *

10/10

Piątek. Umawiam się z kumplem na wieczór, imprezka, piwko, drugie, aż w końcu zamykamy knajpę nad ranem. Stopień upodlenia - 8/10.
Sobota. Ten sam kumpel dzwoni z samego rana (godz. 14:00) i zaprasza na bal. Ma być miło. Więc znów, piwko, drugie - zamykamy kolejną knajpę. Stopień upodlenia - 9/10
Niedziela. Umawiamy się na piwko wieczorem - tak dla wylajtowania. Jedno, dwa i do domu. Pijemy i nagle koleś z którym balowałem cały weekend rozwala mnie tekstem:
- Co robiłeś w weekend?

by telesfor


Jeżeli chcesz opowiedzieć jakąś ciekawą historię ze swojego życia, to wystarczy, że wejdziesz na nasze forum "
Kawałki mięsne", opiszesz wszystko, zaznaczając przy wątku taki znaczek: , a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz tysiące czytelników kolejnych autentyków!


Oglądany: 31947x | Komentarzy: 39 | Okejek: 7 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało