Jest wiele seriali, które już w czasie kręcenia zyskały rzesze wyznawców i zostały okrzyknięte kultowymi. Niestety, ich twórcy nie potrafili do końca utrzymać formy i artystycznie spieprzyli ostatni sezon lub jego końcowe odcinki.
Wszyscy spodziewali się dramatycznego zakończenia. Fani byli pewni, że Dexter zostanie złapany i ukarany lub przynajmniej zginie z rąk kolegów po fachu (policjantów, a nie seryjnych morderców). Kiedy w ostatnim odcinku zobaczyliśmy, że walczy z żywiołem na oceanie, liczyliśmy na to, że podobnie jak jego ofiary spocznie na jego dnie.
Niestety, scenarzyści uraczyli nas melodramatyczną zamianą mordercy w drwala, który hasa sobie po puszczy.
„Czysta krew” opowiada o wampirach, ale nie takich błyszczących, melodramatycznych w wersji dla nastolatek, lecz tych bezlitosnych i krwiożerczych. Przynajmniej tak było w 3 początkowych sezonach. Potem serial stracił rozpęd i widzowie zaczęli tracić nim zainteresowanie. Po 5 sezonie odszedł Allan Ball, a scenarzyści najwyraźniej się pogubili. Sezon 6 był bez sensu, a ostatni to już całkowity dramat. Przy jego produkcji pracowali ludzie, którzy najprawdopodobniej nie obejrzeli poprzednich sezonów. Wątki się mieszają, pojawiają się nowe postacie i nikt nie wie o co chodzi.
Ten serial zachwycił nas dwoma rzeczami. Oryginalnym scenariuszem i świetną obsadą. Widzowie z zapartym tchem oglądali każdy odcinek, a następnie godzinami dyskutowali o nim w internecie i podczas spotkań ze znajomymi.
Twórcy umiejętnie dawkowali informacje. Każde rozwikłanie jednej tajemnicy powodowało pojawienie się kilku nowych.
Fani mieli nadzieję, że w ostatnim sezonie znajdą odpowiedź na wszystkie pytania. Niestety, nie doczekaliśmy się tego. Zakończenie było jakieś takie byle jakie - widzieliśmy raj? Piekło? Czyściec? Cholera wie.
Przez dziesięć lat Ted opowiadał swoim dzieciom (ze szczegółami), jak poznał ich matkę. Wszystko to ciągnęło się niesamowicie, nigdy nie padły żadne konkrety, a wszystkie wskazówki okazywały się błędne.
Ci, którzy z niecierpliwością czekali na to, że w ostatnim odcinku w końcu zobaczą matkę dzieci Teda, dowiadują się, że kobieta już dawno nie żyje.
Wszyscy wiedzieli, że współpraca miedzy Chuckiem Lorre a Charlie Sheenem nie układała się zbyt dobrze. Oczywiście aktor nie był świętoszkiem i potrafił napsuć krwi twórcom serialu i współpracownikom na planie. Jednak Chuck Lorre również nie popisał się dojrzałością, pracując nad ostatnim odcinkiem. Jego nienawiść do aktora kazała mu stworzyć odcinek, który hejtował Charliego. No i to słynne uśmiercenie granej przez niego postaci - żenada.
„Kroniki Seinfelda” to taki trochę serial o niczym. Niby nic ciekawego się nie dzieje, ale jest śmiesznie. Pozytywni bohaterowie, codzienne sytuacje, duża dawka humoru sprawiły, że ten serial miał oddaną rzeszę fanów.
W ostatnim odcinku serialu czwórka głównych bohaterów trafia do sądu z powodu… „bycia dupkami”. Zupełnie to oderwane od całości.
Oglądając nowe odcinki „Z archiwum X”, zapomnieliśmy już o okropnym zakończeniu niegdyś kultowego serialu. Ostanie odcinku ciągnęły się niesamowicie i były po prostu nudne. I w dodatku nie udzielono nam odpowiedzi na wiele pytań. To akurat jest zrozumiałe, ponieważ zostawiono sobie furtkę do kręcenia filmu. Zrozumiałe, ale przy okazji bardzo rozczarowujące.
Świetny serial, charakterystyczne postacie, uwielbiany przez wszystkich widzów Janitor, humor sytuacyjny i trochę smuteczków.
Serial zaplanowano na osiem sezonów i te osiem sezonów trzymało poziom cały czas. Niestety, ze względów finansowych zdecydowano nakręcić kolejny sezon. Nie wszyscy główni aktorzy powrócili, pojawiły się nowe postacie, którym po prostu zabrakło charyzmy, a scenarzystom zabrakło pomysłów.
Mamuśka z przedmieść handlująca trawką to niezły pomysł na serial. I przez trzy sezony taka formuła sprawdzała się znakomicie. Potem zaczęło się robić nudno, coraz nudniej. A szczytem nudy powiało w zakończeniu. Widzowie mieli okazję przeskoczyć w przyszłość i zobaczyć jak nudne i normalne stało się życie głównych bohaterów.
W tym serialu od samego początku para Claire i Frank Underwood knuła, spiskowała i szła po trupach do celu. Jednak Frank robił to z większą finezją. Claire sunie do przodu z gracją czołgu i nie cofa się przed niczym. Jej działania są bezsensowne i okrutne. Nikt z jej otoczenia nie ma pojęcia, o co jej chodzi. Mieliśmy nadzieję, że ten trochę nudnawy sezon zakończy się piękną katastrofą. Katastrofa była, ale bynajmniej nie piękna.
Źródła:
1,
2
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą