Kojarzycie te wszystkie historie z tabloidów, które nas latami bawiły i
myśleliśmy, że ktoś je wymyśla? Tutaj mamy sytuację z Warszawy i – wbrew
pierwszemu skojarzeniu – tak, to naprawdę się wydarzyło.
Ludzki mózg to fascynujące urządzenie – przynajmniej do czasu aż się zepsuje. Potem zaczynają się dziać rzeczy wprost niewyobrażalne.
#1. Zespół zamknięcia
Nazwa, która równie dobrze dotyczyć może kogoś nieprzepadającego za sąsiadami, opisuje w rzeczywistości stan, na samą myśl o którym można dostać gęsiej skórki. Chodzi o sytuację, w której przytomny i świadomy pacjent traci zdolność wykonania jakiegokolwiek ruchu i mówienia. Tak jak w przypadku paraliżu sennego – tyle że dłużej i naprawdę. Jedyne, co jest w stanie zrobić cierpiący na zespół zamknięcia, to mrugać powiekami i ruszać gałkami ocznymi. Bezpośrednią przyczyną stanu jest uszkodzenie pnia mózgu, pośrednią – mogą być urazy, choroby, przedawkowania czy udary. Szanse na wyjście cało? Znikome – 90% chorych umiera w ciągu 4 miesięcy.
#2. Pica
Ziemie, kreda, węgiel, mąka, ziemniaki na surowo i wszystkie inne dziwne rzeczy, których nikomu przy zdrowych zmysłach nawet nie przyszłoby do głowy próbować – z tego składa się dieta osób cierpiących na łaknienie spaczone. Pica, jak się malowniczo nazywa, to zaburzenie polegające na nieodpartej chęci zjadania niejadalnego. Wynika z niedoboru minerałów w organizmie, żelaza bądź wywoływana jest przez inne jeszcze choroby mózgu.
#3. Syndrom Stendhala
Jak wielkie wrażenie potrafi zrobić prawdziwa sztuka, wiedzą tylko ci, którzy doświadczają tzw. syndromu Stendhala, któremu imienia użyczył XIX–wieczny pisarz francuski. W pamiętnikach z 1817 roku opisuje, jak to – będąc we Florencji i zobaczywszy tamtejsze dzieła – doznał zawrotów głowy, kołatania serca, a wręcz halucynacji. Wysoka gorączka na kilka dni złożyła go do łóżka. Po dłuższym czasie okazało się, że pisarz nie jest jedyną osobą reagującą w taki sposób – jednak na konkretne opisanie syndromu trzeba było poczekać aż do początku lat 80. XX wieku.
#4. Koro
Koro to przypadłość występująca głównie wśród Chińczyków, zdarza się też w Indonezji, Indiach, Malezji czy Singapurze. Dotyka – tym razem – wyłącznie mężczyzn. Cierpiący na to zaburzenie nabierają przekonania, że ich genitalia wciągane są w głąb brzucha i tylko kwestią czasu jest, kiedy znikną całkowicie, prowadząc do śmierci chorego. Lekarze uważają, że jest to zaburzenie uwarunkowane kulturowo i wynika z problemów/konfliktów na tle seksualnym.
#5. Szklane złudzenie
Zaburzenia funkcjonowania umysłu wydają się w pełni indywidualną kwestią danej osoby – istnieje jednak szereg warunków, które sprzyjają ich występowaniu. Sprawiają one np. że określone przypadki występują częściej w danym okresie. Tak było ze „szklanym złudzeniem”, powszechnym pod koniec średniowiecza i u początków nowożytności. Wielu (relatywnie) ludziom w tamtych czasach wydawało się, że są ze szkła. Moment nieuwagi – i mogą się potłuc na miliony kawałków. Jednym z cierpiących na szklane złudzenie był Karol VI, król Francji, któremu nie bez powodu nadano przydomek Szalony. Z obawy przed potłuczeniem(!) Karol VI nosił specjalnie wzmocnioną odzież.
#6. Zespół Charles’a Bonneta
Widzenie rzeczy, których nie ma, to zwykle (wątpliwa…) zasługa bogatej wyobraźni, substancji wspomagających czy ciężkich chorób takich jak schizofrenia. Zdarza się jednak, że podobny problem dotyka osoby do tej pory całkowicie zdrowe – i nazywa się zespołem Charles’a Bonneta. Opisany przez pochodzącego z Francji lekarza zespół dotyczy osób – zwykle w podeszłym wieku – które tracą część swojego wzroku na skutek np. zaćmy. Mózg, przyzwyczajony do tej pory do „niezakłóconego odbioru” traci nagle część sygnału. Braki te zaczyna kompensować, samemu wytwarzać brakujące obrazy. Wówczas pojawia się widzenie ludzi, zwierząt, przedmiotów i zdarzeń, które nie mają miejsca.
#7. Boantropia
Ludzie często miewają mylne przekonania na swój temat. Zwykle jednak „ogranicza się” to wyłącznie do rozdmuchanego ego. W tym przypadku jest jednak inaczej, ponieważ cierpiący na boantropię zyskuje całkowicie poważne przekonanie, że jest… krową. Nieszczęście to spotkało m.in. Nabuchodonozora II, wypędzonego króla Babilonii. Cierpiąc na boantropię, miał żywić się trawą. Inaczej na chorobę zareagował Majd al–Dawla, perski książkę z przełomu X i XI wieku. Ten z kolei muczał i domagał się, aby zabito go i przerobiono na steki.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą