Moja najlepsza anegdota dotyczy czasów, gdy za młodu grałem w filmie "Wejście smoka" i walczyłem z Bruce'em Lee.
Stałem za kamerą oczekując i wtedy wpadł Bruce Lee i pa pow, pa pow, pa pow.
Wtedy do niego podbiegłem i boom pa, nagle zrobiło mi się czarno przed oczami.
Uderzył mnie kijem prosto w głowę.
Pa, nie trafił, nic nie zrobiłem, po prostu poczułem, że zakręciło mi się w głowie.
Bruce Lee nie zareagował w ogóle, grał dalej...
...aż do chwili, kiedy reżyser krzyknął "Cięcie!"
Wtedy odrzucił kije, odwrócił się w moją stronę i krzyknął "O mój Boże!"
Podbiegł do mnie, podniósł mnie i powiedział: "Przepraszam, przepraszam."
Ja już właściwie bólu nie czułem, ponieważ byłem wówczas młodym, twardym facetem.
Ale nagle, sam nie wiem dlaczego, zacząłem udawać, jakby mnie coś strasznie bolało.
Po prostu chciałem, aby Bruce Lee mnie trzymał tak długo, jak to możliwe.
Podczas całego dnia kręcenia scen, za każdym razem gdy Bruce Lee spojrzał w moim kierunku, robił właśnie tak.
I wydaje mi się, że to był najlepszy moment w moim życiu.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą