Toradżowie to liczące 1,5 mln ludzi plemię z Indonezji, o którym wielu z was mogło już słyszeć za sprawą ich upodobania do czarnej magii, satanizmu i znanego na całym świecie rytuału pochówku zmarłych. Tym razem na taśmę weźmiemy ich święto będące niczym innym jak karnawałem... trupów.
Święto odbywa się regularnie co trzy lata w sierpniu. Na czym dokładnie polega Ma'Nene?
To nic innego jak znany nam wszystkich bal przebierańców. Tutaj jednak przebierani nie są ludzie, a zmarli. Ale po kolei...
Święto zaczyna się od wyciągnięcia zmarłego członka rodziny z grobu (a raczej ze skały, w której przeleżał ostatnie 3 lata) i przeniesienia go do domu. Trup jest dokładnie myty, golony i przechodzi wszelkiej maści zabiegi kosmetyczne jakie tylko są dostępne w mieście.
Po odpowiedniej "metamorfozie" ciało ubierane jest w nowe ciuchy - im bardziej kolorowe i wyróżniające się, tym lepiej.
Finalnym krokiem jest oprowadzanie zmarłego po wiosce, w której mieszkał. Całe rodziny odważnie dzierżąc trupa w ramionach odwiedzają przyjaciół, znajomych i miejsca, w których kiedyś bywał denat.
Ktoś z was może zadać sobie pytanie - po co ta cała szopka? Dla tego indonezyjskiego ludu jest to coś więcej niż tylko oryginalna forma rozrywki, ale przede wszystkim oddanie szacunku swoim przodkom. Kult zmarłych w tym regionie jest niezwykle silny, co powoduje takie a nie inne zachowania.
Brzmi egzotycznie? Przecierasz oczy z niedowierzania? Dla nich to po prostu codzienność.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą