Jak to na Ukrainie Franię reklamowali
kish
·
18 listopada 2002
13 212
3
4
Żeby nie było, że Joe reklamuje jakąś dziwną pralkę to dokonaliśmy zmian w tekście - z oryginalnego tekstu wyrzuciliśmy pralkę W*** a daliśmy naszą bohaterkę narodową, Franię.
Firma Frania Pralki Ltd. chciała zdobyć ukraiński rynek, a w związku z tym ze reklama to klucz do sukcesu, amerykańscy specjaliści od reklam zaprosili do siebie - aby pokazać jak się robi reklamę zaprosili ukraińskich filmowców do kina i puścili film.
Na pierwszym kadrze widać super nowoczesny wieżowiec dalej kamera zagląda do jakiegoś pokoju - całego białego w którym na środku stoi piękna nowa pralka Frania.
Kolejna scena przedstawia jak do tego pokoju wchodzi wyluzowany Amerykanin - pięknej budowy ciała - rozbiera się do naga i ubrania wkłada do pralki następnie do tegoż pokoju wchodzi piękna kobieta, która rownież się rozbiera - nastawiają program prania i na tej pralce fiku miku sobie baraszkują. Ostania klatka przedstawia napis "PRANIE Z FRANIĄ TO CZYSTA PRZYJEMNOSC".
Reguły spokojnej pracy w biurze
1) Jeżeli to dzwoni, odłóż słuchawkę z boku.
2) Jeżeli to brzęczy, zawołaj technika.
3) Jeżeli to gwiżdże, zignoruj to.
4) Jeżeli to jest przyjaciel, zrób sobie przerwę.
5) Jeżeli to jest szef, wyglądaj na zajętego.
6) Jeżeli to jest ważne, zanotuj.
7) Jeżeli to jest pisane ręcznie, przepisz na komputerze.
8) Jeżeli to jest napisane na komputerze, wydrukuj to.
9) Jeżeli to jest wydrukowane, powpinaj to do segregatorów.
I najważniejsza z reguł:
Do dyrektora cyrku wchodzi facet z pudełkiem po butach i przekonuje go, że ma doskonały numer i należy dać mu angaż. Dyrektor mówi, że nie ma szans, gdyż ma juz pełną obsadę widowiska. Facet nalega - dyrektor odmawia. I tak w kółko. W pewnym momencie koleś mówi:
- A co Panu szkodzi zobaczyc mój numer? Jak się nie spodoba to dam panu spokój...
- Dobra - mówi dyrektor - Pokazuj pan!
Koleś kładzie na stole pudełko po butach, otwiera a w środku najmniejszy band świata - kret gra na małym pianinku a chomik śpiewa do mikrofonu. Rewelacyjne!
Dyrektor dają facetowi angaż ale stawia warunek:
- Musi mi pan powiedzieć, gdzie jest kancik...
- Nie ma kancika...
- Dobra, dobra... gdzie kancik?
- No przecież mówię...
- Nie dostanie pan angażu jeżeli się nie dowiem!
- Dobra... powiem panu... krecik gra na pianie i śpiewa... chomik tylko udaje...
* * *
Podobna sytuacja. Koleś wpada do dyrektora cyrku i przekonuje dyrektora by zobaczył jego numer. Dyrektor twierdzi, że nie ma czasu a za to ma juz pelną obsadę.. ale w końcu pyta faceta na czym polega jego numer
- Oto proszę kij bejsballowy. Proszę mnie z całej siły pierdyknąć w łeb.
- Pan oszalał!
- Spokojnie! na tym polega mój numer. Proszę walić!
- Ale...
- Na moją odpowiedzialność.
- No dobra... zobaczmy - powiedział dyrektor i dupnął petenta w beret aż zahuczało.
Facet pada bez przytomności na podłogę, krew zalewa dyrektorski dywan.
Po trzech miesiącach od trepanacji facet budzi się ze śpiączki i pyta pielęgniarkę:
- Gdzie ja jestem?
- Jest pan w szpitalu. Miał pan poważny uraz czaszki...
Koleś zrywa się z łóżka, wyrywa kroplówkę i w piżamie z zabandażowaną głową wybiega ze szpitala. Wpada do taksówki:
- Jedź pan do cyrku, migiem!!!
Wpada bez pukania do gabinetu dyrektora i rzuca z uśmiechem od drzwi:
- TAADAAAAAMMMM!!!!!!!!!!!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą