Prezerwatywy, przywitanie po niemiecku, siostra odbywająca praktyki w ZOO, czy też pojednanie przed pierwszą spowiedzią. Wszystko to jest powodem do dziwnych wpadek, których głębszy sens jest zrozumiany po latach...Moja mama pracuje w świetlicy szkolnej. Gdy miałem koło 5 lat i nie chodziłem nawet jeszcze do zerówki, mama zabierała mnie na świetlicę, żebym mógł się bawić z dziećmi. W pewnym momencie jacyś chłopcy zaczęli nader często wypowiadać słowo "prezerwatywy". Drugą panią świetliczankę rozdrażniło to, więc uciszyła dzieci i zapytała, czy ktoś w takim razie wie co to są prezerwatywy? Podniosła rękę najmłodsza osoba, czyli ja. Zapadła grobowa cisza, już nikt się nie odzywał, moja mama podobno mało co się nie zapadła pod ziemię ze wstydu - wszyscy bali się mojej odpowiedzi. Ale ja bez skrupułów zacząłem mówić:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą