Gawarit Moskwa! CXVI
Peppone
·
12 października 2009
41 433
259
7
Wypić duszkiem szklankę "Putinowki" i zagryźć kęsem niedźwiedziej łapy siedząc w lutym okrakiem na gazociągu - to najlepszy ze sposobów, w jaki obcokrajowiec może poczuć się prawdziwym Rosjaninem...
Korespondent Pepponow z agencji TASS donosi:
Lekko wypity czelabiński drwal, opędzając się od komarów, skosił 40ha lasu.
Rosjanie chcieli skonstruować samolot bezpilotowy, ale nie wychodziło. Nawet już chcieli kupować za granicą, ze szkodą dla narodowego wizerunku. Jednak ostatecznie zapadła decyzja: sadzać pilota i nikomu ani słowa!
"Uczyć się, uczyć i jeszcze raz się uczyć!" - rzekł Lenin. Pracownicy mauzoleum w szoku.
Próba dopingowa kolumbijskiego maratończyka wykazała, że to był żaden maratończyk, tylko narkokurier.
Interesujące są różnice w mentalności ludzi na świecie. Jak myślisz, czy było ciężko przekonać chłopaczka, by założył tę koszulkę? Ty byś za żadne skarby nie tknął nawet t-shirta z nazistowskim symbolem, ale dla Hindusa, którego sfotografowali jacyś "jajcarze", nie było to nic dziwnego. Dlaczego? Bynajmniej nie dlatego, że jest wielkim fanem Hitlera. Powód jest prosty.
Nam w Europie wydaje się, że to oczywiste - przyszedł z Austrii jeden taki kurdupel z charakterystycznym wąsikiem, wymyślił sobie symbol, który umieścił na niemieckich sztandarach, po czym ruszył na wojnę mordując miliony ludzi.
Tymczasem to nieprawda. On go zabrał.
Jeszcze na początku XX wieku swastyka była normalnym symbolem używanym przez amerykańskie, fińskie czy angielskie drużyny sportowe:
Swastyka była popularna nawet w Polsce, gdzie była zwana "krzyżem góralskim" i wykorzystywana przez Pułki Strzelców Podhalańskich. Oto oryginalne zdjęcie z defilady z 1936 roku.
Tak naprawdę ten symbol nigdy nie miał nic wspólnego z Niemcami czy nawet plemionami germańskimi. Powstał tysiące lat temu i jest boskim symbolem szczęścia i pomyślności, który zaadopotowały na swój użytek różne kultury i religie. Samo słowo
swastyka w sanskrycie tłumaczy się jako "
przynoszący szczęście".
Dla Europejczyka to może być szokujące, ale owa swastyka nie robi na Hindusach innego wrażenia niż pozytywne i znajduje się na świątyniach hinduistycznych, dżinijskich, ale też i na buddyjskich.
Na sklepikach, które nie sprzedają krzyży żelaznych, ale zwykłą lokalną cepelię.
Na łodziach, które bynajmniej nie przewożą ludzi w brunatnych mundurach, a zwykłych turystów.
Na łodziach nienależących do Kriegsmarine, tylko do zwykłych rybaków.
Swastyka pojawia się na bramach wjazdowych nie do siedziby NSDAP, tylko do świątyń, muzeów czy zwykłych domów.
Jeśli ktoś we wsi obchodzi ślub, rodzina obwieszcza to malując na ścianach okolicznościowe napisy i tam też znajdzie się miejsce dla swastyki.
W Jaisalmer zaproszenia na ślub malowane na domach są o wiele bardziej imponujące i mieszkańcy nigdy nie zapominają o swastyce.
Można ją wcisnąć także w reklamę hotelu.
Na kostce wytopionej ze srebra też się znajdzie dla niej miejsce.
Jeśli ktoś chce mieć szczęście podczas jazdy, to chętnie namaluje na swoim pojeździe swastykę. Trochę tak jak u nas medalik ze świętym Krzysztofem.
Bynajmniej, to nie jest pamiątka z II wojny światowej, tylko dostępna w każdym kiosku bibułka do skręcania sobie papierosów. Czy zapobiegnie rakowi?
I tak właśnie pewien psychol z Austrii okradł cały świat z fajnego symbolu, którego pewnie używalibyśmy do dzisiaj pisząc kolokwia, wysyłając CV, chodząc na podryw...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą